-Co z nim?- Zapytała dziewczyna, wchodząc do sali w skrzydle szpitalnym.
-Nic nowego...- Odpowiedziała cicho Louise, patrząc na swojego przyjaciela. Od tygodnia nie dał znaku życia, nie licząc słabych oddechów. Rozczochrane, przetłuszczone włosy, spierzchnięte i popękane wargi, chorobliwie blada skóra... czyli jak prezentuje się Aren Genred.
Nicole westchnęła cicho i usiadła po przeciwnej stronie łóżka. Delikatnie odgarnęła włosy z czoła brata i musnęła je wargami. Nie wiedziała co myśleć o tym wszystkim... Za dużo problemów na tak mały okres czasu.
Pierwszy. Czy dalej należy uznawać Arena za zdrajcę...? W końcu... Kierowała nim Jackie, więc nie robił tego z własnej woli. Ale jednak to zrobił... Zabił Milo, zranił Kimiko i Levy...
Drugi. Kimiko uciekła. Gdy tylko się obudziła, odmówiła leczenia i w środku nocy uciekła. Nie można jej namierzyć, a kilkugodzinne poszukiwania nie dały efektów.
Trzeci. Gajeel... Cholera. Przy problemach sercowych, ucieczka Kimiko to pikuś. Od powrotu z misji większość czasu spędzała przy bracie, przez co nie miała szans na rozmowę z czarnowłosym. Doskonale zdawała sobie sprawę, że chłopak unika zobowiązań, lecz... To co się stało na misji... było... idealne. Po raz pierwszy w całym swoim życiu poczuła, że kogoś kocha. Nie miłością siostrzaną lub braterską... Po prostu miłością.
I wtedy coś sobie uświadomiła.
Misja... Gajeel... Cholera! Czemu nie wpadłam na to wcześniej?!
-Lou! Idź po Wendy. Szybko.- Poleciła, na co Louise, mimo zdezorientowania, posłusznie wyszła z pokoju, wołając młodą Smoczą Zabójczynię. Nicole za to zamknęła oczy i skupiła się.
Oczyść umysł... Nie myśl o niczym... Czysta kartka...
Kiedy ponownie otworzyła oczy, tęczówki zabłysnęły szkarłatem. Wstała z krzesełka i nachyliła się nad Arenem. Pokrywając swój palec wskazujący stalowymi(i ostrymi) płatkami kwiatów, wbiła go w klatkę piersiową Arena. Chłopak zadrżał, lecz nie wykazał innej reakcji. Nicole szybko rozcięła skórę na swoim nadgarstku i przesunęła rękę nd ranę brata tak, aby równo trzy krople skapnęły do rozcięcia. W momencie, w którym trzecia kropla dotknęła rany, ta zaczęła się zasklepiać. Urazy nieznanego pochodzenia również zaczęły się goić. Lou i Wendy stały w progu, patrząc na nią z szokiem. Nicole zachwiała się lekko, a jej oczy wróciły do normalności. Gajeel, zaciekawiony co zszokowało dziewczyny, spojrzał przez ich ramiona.
-Cholera.- Szepnął i przesunął Wendy na bok, aby podbiec do Nicole w momencie, w którym ta miała upaść. Złapał ją i podniósł z westchnięciem ulgi. -Wendy. Sprawdź jego stan i w razie czego pomóż organom w regeneracji. Lou... Wezmę ją do mieszkania.- Powiedział do dziewczyn, a gdy skinęły, opuścił pomieszczenie oraz gildię.
Westchnął cicho, mocniej przyciągając dziewczynę do swojego torsu. Skierował swe kroki do mieszkania Nicole i Lou, ignorując zdziwione spojrzenia przechodniów. Gdy dotarł do kamienicy, wyjął dodatkowy klucz ukryty pod doniczką. Po chwilowym męczeniu się z zamkiem, wreszcie wszedł do środka, od razu układając dziewczynę w jej pokoju. Usiadł na brzegu łóżka i wlepił w nią swoje spojrzenie. Parę sekund później westchnął głośno i położył się koło niej, obejmując ją ramieniem.
***
-Laaaaaxus!- Zawołała Lou, rozglądając się po głównej sali. Słysząc swoje imię, smoczy zabójca podniósł głowę w górę i namierzył ją wzrokiem. Po chwilowym ociąganiu doczłapał do niej, wraz z zaciekawioną Ayame. -Trenuj mnie.- Powiedziała, kiedy znaleźli się tuż obok. Blondyn po początkowym szoku, wybuchł śmiechem.
-Od kiedy piorun może trenować wodę?- Prychnął, na co ta westchnęła.
-Lou włada również twoją mocą. Nie powinieneś o tym zapominać.- Zganiła go Ame.
-Dokładnie. Jednak... nie wychodzi mi to tak dobrze, jak tobie.- Przyznała Louise. Po chwili postanowiła dodać jeszcze jedną informację. -Jednak nie teraz. Gdy opanuję ogień.
-Ogień?- Wyszeptała Ayame z szokiem.
-Dlaczego zamierzasz się nauczyć tych żywiołów?- Zapytał zaciekawiony blondyn, na co Lou westchnęła.
-Dowiecie się... w odpowiednim momencie.- Odpowiedziała jedynie, po czym dodała -Więc? Będziesz mnie uczył?
-Zgoda.
________
BUUUU! Krótko ;-;
Moje życie przedłużono o tydzień! Chwała ci Yashinie :3
Rozdział krótki i nadal nie ma StinLou :< Aleee... Będzie w rozdziale 19 ^-^
Co myślicie o treningach z Laxusem? :-: Bo ja mam cykora :^
Lou: TY masz cykora?! A co ja mam powiedzieć?!
Możesz się przywitać i od razu pożegnać, gdyż jedzie nasz autobus...
Lou: Ohayo! Od dzisiaj będę pomagać temu ułomowi z rozdziałami ;3
Yhy... Też cię kocham...
Lou: Shut up. A więc... Oczekujcie kolejnych rozdziałów i... Sayonara!
Bye ♥
Su
&Lou
Jpdl xD Dlaczego Nikki nie pomyślała o tym wcześniej xD Gakki <3
OdpowiedzUsuńI ta reakcja Laxusa xD W sumie mu się nie dziwię :/
StinLou e nestępnym rozdziale! Żyć nie umierać!
Sorry że kom krótki (i z błędami, ale piszę na tablecie i nie chce mi się sprawdzać xD)
Pozdrawiam i rzyczę weny <3
RZyczę xD JPDL załamałam się xD
Usuń