wtorek, 29 grudnia 2015

Rozdział 26,5 - "O ty mała szm..."

-Nyaaa... To była najprostsza misja świata!- Westchnął Sting przeciągając się. Lou skinęła głową i oparła głowę na jego ramieniu. -Za ile mamy pociąg?
-Eeee... Trzy minuty.- Odpowiedziała po zerknięciu na zegar. Lector leżący na jej kolanach westchnął cicho i uniósł minimalnie powieki.
-Szkoda, że nie zdążyliśmy odwiedzić Saber'ów.- Mruknął z lekkim niezadowoleniem, które jednak zniknęło, zastąpione skupieniem. Podniósł się do siadu i rozejrzał w poszukiwaniu znajomej... mordki. Sting również obleciał otoczenie wzrokiem. -Stong-kun... Też to słyszałeś?- Zapytał kotek.
-"Fro też tak myśli."- Odpowiedział blondyn. Jego partnerka westchnęła cicho i wyczuliła na chwilę swoje zmysły.
-Cztery metry. Za nami.- Szepnęła, aby po chwili dodać -Frosh, Rogue, Yukino i jakaś dziewczyna.- Wstała biorąc Lectora na ręce(dop.a. Tak jak Lucy trzyma Plue, pod łapkami czy coś...) i ruszyła w tamtym kierunku. Sting szybko ją dogonił, od razu zauważając w tłumie swojego "brata" z Fro na ramieniu i Yukino. Towarzyszyła im nieznajoma mu dziewczyna, na której odsłoniętym brzuchu(w sumie nie tylko brzuch miała odsłonięty...) zauważył granatowy znak Sabertooth.
-Yo Rogue!- Zawołał, gdy dzieliły ich niecałe dwa metry. Czarnowłosy odwrócił głowę w ich stronę i wyszczerzył się.
-Sting i Lou? Co tu robicie?- Zapytał, witając się krótko z Eucliffem i odwzajemniając "tulasa" Louise, z której rąk uciekł Lector, aby porozmawiać z Frosh.
-Wracamy z misji. A wy?- Odpowiedziała Alberona za Stinga.
-Jedziemy na... misję. Chyba można tak to nazwać.- Zaśmiał się ponuro. -Właściwie to jedziemy do Magnolii. I właściwie to do Fairy Tail. Natsu podczas jednej ze swoich misji wywołał małe... szkody w Acalypha, przy okazji uszkadzając nasz lasek gildyjny. Laxus poprosił nas żebyśmy przyjechali, a Natsu osobiście przeprosi. Przy okazji zostajemy na wigilii.- Powiedział Rogue z lekkim westchnięciem na końcu "mowy".
-To było do przewidzenia.- Zaśmiała się Lou. Jej dobry nastrój jednak minął, kiedy zobaczyła jak nieznajoma brunetka mierzy spojrzeniem jej chłopaka, uśmiechając się przy tym zalotnie. -A to jest...?- Zaczęła, wskazując dziewczynę samym spojrzeniem.
-Annie Lacrista.- Przedstawiła się brunetka, jedynie zerkając na Lou.
-Nasz nowy nabytek. Jest jedną z ostatnich użytkowników magii dusz, polegających na przyzwaniu ducha.- Powiedział Rogue, z lekką dumą w głosie.
-Ta sama magia co Ayame?- Zapytał Sting, kierując pytanie do blondynki, która skinęła głową.
-Jesteś Sting Eucliffe, prawda? Były mistrz naszej gildii?- Annie uśmiechnęła się uroczo, przysuwając się minimalnie do smoczego zabójcy. Minimalnie, a jednak nie trzeba było mieć zmysłów Zabójcy żeby to zauważyć. A przynajmniej tak wydawało się Lou, dopóki Sting nijak na to nie zareagował. Westchnęła cicho, wymieniając spojrzenie z Roguem.
-Hai.- Przytaknął blondyn, delikatnie odwzajemniając uśmiech.
-Ale dlaczego zmieniłeś gildię? Co mogło być ważniejsze od zarządzania najlepszą gildią we Fiore?- Zadała kolejne pytanie, po którym Lou zacisnęła dłonie w pięści i warknęła pod nosem jakieś przekleństwo. Warknięte słowo dotarło do Stinga, który zerknął na Louise ze zdziwieniem. Zdziwienie jednak zastąpiło zrozumienie, kiedy zobaczył mordercze spojrzenie jego dziewczyny utkwione w Lacriście.
-Bycie z moją dziewczyną. Ogólnie... miłość.- Odpowiedział chłopak, uśmiechając się uroczo ponad ramieniem Annie, aby uspokoić Lou.
-Bycie z dziewczyną? W takim razie... Czemu nie jesteś z nią teraz?- Zapytała brunetka, na co Alberona miała ochotę wyrwać jej wszystkie włosy. Annie uratował pociąg wjeżdżający na stację, ukierunkowany na Magnolię.
-Jest. A teraz gomen, ale nie mamy czasu na pogaduszki.- Warknęła, złapała Lectora za kamizelkę, Stinga za nadgarstek i pociągnęła obu do środka transportu. Blondyn w połowie drogi splótł ich palce, by zacząć spokojnie gładzić jej dłoń kciukiem.
-Spokojnie skarbie...- Szepnął jej do ucha, lekko rozbawiony zazdrością dziewczyny, i ucałował w skroń. Kiedy znaleźli się w pociągu wszelkie rozbawienie uległo zawrotom głowy. Po zajęciu wolnego przedziału położył się zajmując 2/3 kanapy, a głowę ułożył na kolanach Louie, która od razu zaczęła przeczesywać palcami jego włosy. Lector usiadł na oparciu i westchnął.

***

-Żadnego wolnego przedziału, huh?- Warknęła Lou pod nosem, wywołując tym chichot u, ledwo przytomnych, Stinga i Rogue'a.
Blondyn leżał z głową skierowaną na członków Sabertooth, a konkretniej Annie próbującą zagadać wszystkich swoich towarzyszy na śmierć. Przez nudności co jakiś czas przymykał oczy i mierzył ją wzrokiem, aby odzyskać ostrość widzenia. Gdy robił tak po raz kolejny, Lacrista zauważyła to, od razu postanawiając wykorzystać. Skrzyżowała ręce pod biustem, tym samym go uwydatniając i bardziej(o ile to możliwe) odsłaniając. Louise, której wyostrzone zmysły prawie natychmiast wyłapały gwałtowny wdech Eucliffe'a, zazdrosna i jednocześnie zezłoszczona, pstryknęła go w kark i "tyrpnęła" w zaczerwienione miejsce. Blondyn skrzywił się i jęknął cicho.
-Za co?- Zapytał lekko zdziwiony.
-Za leżenie na kolanach swojego "najważniejszego powodu" i jednoczesne wgapianie się w biust nowo poznanej dziewczyny.- Mruknął Rogue, odpowiadając za Louise.
-E tam. Na codzień nie ma na co patrzeć, więc od czasu do czasu mu pozwólcie.- Zaśmiała się brunetka posyłając sugestywne spojrzenie na klatkę piersiową Alberony.
-Ty mała szm...- Zaczęła Lou, jednak urwała czując jak Sting przekręca się na bok i ucałowywuje jej lekko wystającą kość miedniczną, odsłoniętą przez crop top.
-Dla mnie jesteś idealna, Louie. Gomenasai.- Szepnął i złapał ją za rękę, od razu splatając ich palce. Blondynka uśmiechnęła się delikatnie i wolną dłonią przeczesała jego włosy. Prychnięcie wydane przez Annie z łatwością dotarło do jej uszu, jednak zignorowała je bawiąc się palcami swojego chłopaka.

***

-Levy-chan!- Zawołała Lucy widząc niebieskowłosą istotkę, która zmierzała szybkim krokiem w stronę gildii. -Kiedy wróciłaś z misji?- Zapytała po dogonieniu dziewczyny.
-Wczoraj wieczorem. Trochę długo trwała, ale opłacało się.- Uśmiechnęła się McGarden do przyjaciółki. Po dojściu do drzwi, Levy otworzyła je i weszła do środka, wpadając na tors Gajeela. Mężczyzna aż westchnął widząc ją i przeklął cicho, gdy zobaczył za drzwiami Nicole dołączającą do Lucy. -O co chodzi?- Zapytała Redfoxa, który w odpowiedzi oparł się o niewidzialną ścianę za jego plecami.
-Mira i Erza namówiły Freeda do paru run. Każdy chłopak, który wejdzie do gildii musi czekać aż przyjdzie jakaś dziewczyna, a wtedy...- Urwał i wskazał na sufit. McGarden'ówna podniosła wzrok i ujrzała jemiołę. Gdy Genred i Heartfilia również ją zobaczyły, zaklęły. Lucy z przerażenia, że na kogoś trafi, a Nicole ze złości, doskonale zdając sobie sprawę z uczuć Levy wobec jej chłopaka oraz niezbyt komfortowej sytuacji w jakiej Gajeel i "kurdupel" się znajdują. Odwróciła się tyłem do nich i westchnęła.
-Pośpieszcie się.- Mruknęła pod nosem. Gajeel zgodnie z jej prośbą, pochylił się nad Levy i szybko musnął jej usta. Nim dziewczyna zdążyła zareagować, odsunął się od niej i podszedł do swojej partnerki. Objął ją od tyłu i ucałował jej ramie.
-Gomen...- Szepnął, na co westchnęła cicho i uśmiechnęła się lekko.
-A idź ty idioto...- Zaśmiała się cicho i odsunęła go od siebie. Widząc jego zbolałą minę przewróciła oczami i złapała go za rękę. Ten uśmiechnął się i pociągnął ją za rękę do gildii. Tak jak oczekiwał natrafił plecami na barierę z run. Przyciągnął Nicole do siebie i wpił się w jej usta. Dziewczyna od razu oddała jego pocałunek, obejmując ramionami szyję, czym wywołała głośne "Uuuu" wśród zebranych w gildii osób. No... w sumie to jedna, niebieskowłosa osóbka siedziała cicho przy stoliku w rogu, próbując uspokoić swoje szybko bijące, z radości i zazdrości jednocześnie, serce.
Kiedy Gajeel i Nikki trafili do swojego standardowego stolika, Lucy weszła powoli do gildii, z cichą nadzieją na ominięcie jemiołowej pułapki. Pech(lub szczęście) chciał, że tuż za nią do gildii wbiegł Dragneel wpadając na plecy Lucynki. Lucynka zaliczyła spotkanie trzeciego stopnia ze ścianą z run.
-Co jest Lucy?- Zapytał Natsu ze zdziwieniem dotykając ściany. Zażenowana blondynka wskazała mu jemiołę pod sufitem. Różowowłosy skinął głową, po czym ponownie zwrócił się do dziewczyny. -Aaa... Czyli?
Heartfilia przewróciła oczami, złapała go za poły kamizelki i przyciągnęła do siebie, łącząc ich usta. Wbrew przewidywaniom gapiów, Smoczy Zabójca oddał pocałunek zanim zdążyła go zakończyć. Ułożył dłonie na jej biodrach i pogłębił pocałunek. Magowie wydali kolejny dźwięk aprobaty, a ktoś nawet zagwizdał. Kiedy się od siebie oderwali, Lucy szepnęła coś na wzór "Mieliśmy się nie ujawniać...", na co Nikki westchnęła. Każdy wiedział, że tą dwójkę coś łączy, lecz wszyscy czekali aż sami się przyznają.

***

-Hej ho, hej ho... Do gildii by się szło...- Nuciła Fro wraz z Lectorem, "hasając" przed towarzyszącymi im magami. Idący za nimi Rogue rozmawiał z Yukino, obok nich kroczyła lekko naburmuszona Annie, co jakiś czas zerkając na Stinga i palce jego dłoni splecione z palcami Lou. Nie rozmawiali, lecz mimo to małe uśmiechy gościły na ich twarzach. Gdy dotarli do gildii Lacrista weszła jako pierwsza, a tuż za nią Yukino oraz Rogue. Kiedy zorientowali się o co chodzi z barierą, zarumienili się i szybko pocałowali, od razu odsuwając od siebie. Za nimi w barierze zamknięci zostali Frosh i Lector(dop.a. tak, wiem... W anime Fro jest płci, chyba, męskiej, lecz u mnie jest "kociczką" xD). Wpadli na genialny pomysł wykiwania run całując się "na eskimoski". Magia Freeda nie okazała się zbyt inteligentna i uznała to jako normalny buziak, na co niektórzy magowie przeklnęli. Jako ostatni w barierze uwięzieni zostali Eucliffe i Alberona, którzy bez krępacji złączyli swoje wargi w długim i namiętnym pocałunku. Przyzwyczajeni już członkowie Fairy Tail zignorowali ich.
-Lacrista?- Zapytał zszokowany Bickslow obserwując Annie. Ayame siedząca obok niego i rozmawiająca z Laxusem, od razu uniosła głowę namierzając brunetkę wzrokiem.
-Bibi? I mała Ayamcia!- Uśmiechnęła się Lacrista. Jej uśmiech był przeciwieństwem min Aliss'ów. Ayame warknęła cicho i podniosła się z kanapy.
-Annie Lacrista. Cholerna bestia.- Powiedziała i podeszła do dziewczyny, mierząc ją wzrokiem.
-Oj Ayamcia... Nadal rozpamiętujesz tamten wypadek?- Zapytała dziewczyna z niewinną minką.
-Wypadek?! Zabiłaś Dastiana. Zabiłaś Layę. Zabiłaś Kaspiana. Zabiłaś Crusty'ego.*- Wyliczyła ze złością w głosie. -Jakim prawem jeszcze chodzisz po tej ziemi?- Zapytała prawie sycząc.
-Zabiłam? Skądże. Ukruciłam ich cierpienia.- Odpowiedziała z okrutnym uśmiechem. Ayame zamrugała kilkukrotnie, aby pozbyć się łez z oczu, aby następnie wybiec z gildii. Po chwili pobiegł za nią Laxus, wywołując ciche prychnięcie u Annie.
Rogue spojrzał na nią karcąco, lecz mimo ciekawości nie pytał. Lou westchnęła cicho, postanawiając odwiedzić niedługo Ayame i zapytać o tą sytuację.
-Ciekawość to pierwszy stopień do piekła, Louie.- Zaśmiał się Sting od razu domyślając się zamiarów swojej ukochanej. Ta przewróciła jedynie oczami i oparła głowę na jego ramieniu, aby zacząć rozmowę z Nicole na temat treningu.

***

-Kyaaa... Może zmieniłabym kolor włosów?- Zapytała czerwonowłosa zwracając się jednocześnie do przyjaciółki i obejmującego ją Gajeela. Zakręciła na palcu wskazującym szkarłatny kosmyk i zastanowiła się chwilę. -Może niebieski? Albo kasztanowy?- Mruczała pod nosem, wywołując tym cichy śmiech jej towarzyszy.
-Oi minna! Czas na wigilijny toast!- Zawołała Mira i gestem nakazała Kinanie rozniesienie po całej gildi czarek z sake. Alkochol dostał każdy(yep. Wendy i Romeo też), z wyjątkiem Asuki siedzącej na kolanach Alzaka. -Ktoś chciałby coś powiedzieć?
-Za naszą wygraną na Igrzyskach!- Zawołał Natsu.
-Za Nalu, Gakki, Gruvię, Layame i Stinlou!- Krzyknęła Mirajane wraz z Erzą.
-Za magię!- Zawołał Gray.
-Za Fairy Tail!- Krzyknęli naraz Gajeel i Sting.
-Za Fairy Tail!- Zawtórwowały im wszystkie wróżki.

____

No to co?
Szczęśliwego nowego roku itd. itd.

Su♥

niedziela, 27 grudnia 2015

One Shot'y Su, czyli dodatkowy blog!

Ohayo!
Jak może niektórzy z was pamiętają, jakiś, dłuższy, czas temu na Godslayerze zagościła ankieta.
Ankieta ta, dotyczyła bloga z one shot'ami, co do którego większość wyraziła... aprobatę? Chyba mogę to tak nazwać.
Dlatego też chcę zaprosić was na bloga pt. "One Shot'y Su".

Pojawiające się tam one shoty czasem...
Czasem będą jakby urywać się w środku fabuły. 
Czasem będą prologami, do nigdy nie napisanych opowiadań.
Czasem będą niszczyć waszą psychikę.
Czasem będą rozczulać.
Czasem będą przerażać.
Czasem...

To ten... Chyba już wszystko.

PS. Szykuję małą... niespodziankę? A mianowicie rozdział 26,5(yeah... przerzut w czasie...) będący również wigilijnym. Spóźnionym, ale zawsze. Postaram się go napisać i dodać do sylwestra, ale nie mogę niczego obiecać :*

Su♥


czwartek, 24 grudnia 2015

Wesołych Świąt od Su ♥

No to co? 
ŚWIĘTA *-*
Jeśli mam być szczera... Nie czuję tej całej... magii? Chyba tak.
Ale jako iż was kocham, życzenia muszą być! <3

Zdrowia
Szczęścia
Pomarańczy
Niech wam Sting nag... TFU! 
Lou: Su! Złe życzenia! ;-;
O chuj. No z automatu poleciałam, ok.

Zdrowia
Szczęścia
Pomyślności
Hajsu
Weny(dla autorów oczywiście)
Rozdziałów
Hajsu
StinLou
Gakki
Ulubionych paringów
Mnóóóóstwo odcinków Fairy Tail'a
Hajsu
Mang
Własnego Stinga(ewentualnie Lou, ale to już zależy od was...)
Takiego zajebiaszczego Happy'ego
Zostania Godslayer'em
Hajsu
Hajsu
I oczywiście kryształów(czyt. hajsu)

Pozdraaawiam 
Su♥
&Lou, Nikki, Esu


Ps. Daję wam dwa naaaaajsłodsze arty świata w prezencie :*





poniedziałek, 21 grudnia 2015

Rozdział 28 - "Wyzwanie na poziomie..."

-Aren!- Pisnęła blondynka i rzuciła się brunetowi na szyję. Zaskoczony chłopak odruchowo pisnął, dopiero po chwili obejmując blondynkę ramionami.
-Czy... Czy ty... za-za-zapiszczałeś?!- Wykrztusił przez śmiech stojący obok Rufus. Wraz z Orgą roześmiali się głośno, gdy brunet pisnął ze strachu.
-Zaskoczyła mnie!- Powiedział Genred obrończo, lecz mimo "groźnego" tonu szczerzył się i tulił do siebie Louise. Jednak, kiedy zobaczył swoją siostrę uśmiech zszedł z jego twarzy. Lou odsunęła się na parę kroków, aby pozwolić tej dwójce na rozmowę. Kiedy Aren się obudził i przebywał chwilę w Fairy Tail, widział Nikki tylko raz, lecz nie rozmawiali ani przez sekundę. -Sophia...
-Michael...
Przez minutę mierzyli się wzrokiem, aby po jednym, porozumiewawczym spojrzeniu rzucić się sobie w ramiona.
-Braciszku...- Szepnęła Nikki wtulona w bliźniaka. Lou za to stała z boku i wraz z Orgą, Gajeelem, Rufusem oraz Stingiem obserwowali bliźniaków Genred. Kiedy rodzeństwo odsunęło się od siebie, podeszli bliżej. Nicole stanęła obok Gajeela i oparła głowę na jego ramieniu, podczas gdy on objął ją w talii. Brunet bacznie obserwował czarnowłosego, jednak oderwał od niego wzrok, kiedy zobaczył niedaleko znajome, niebieskie kosmyki.
-Kimiko? Co ona tu robi?- Zapytał zdziwiony, zerkając na Louise.
-Dołączyła do gildii, która podlega Palessowi.- Westchnęła blondynka, bawiąc się palcami swojego chłopaka. Aren skinął głową na znak zrozumienia, po czym zastanowił się nad czymś.
-Czy z Kamigami tylko ja jestem cholernym forever alone'm?!- Zapytał w końcu. Lou zaśmiała się, a Nicole zachichotała.
-Milo nie żyje, a Kimiko nadal jest sama.- Przypomniała Louise.
-Sama, powiadasz? Czyli gostek, z którym właśnie się całuje to powietrze? Czy raczej mgła?- Prychnął wskazując na niebieskowłosą Faelern całującą nieznanego im chłopaka. Alberona skrzywiła się nieznacznie i odwróciła wzrok.
-Powinniśmy iść już na arenę.- Stwierdziła i pociągnęła Stinga w stronę wielkiego budynku.

***

-Witam wszystkich magów i wszystkie maginie na tegorocznych Wielkich Igrzyskach Magicznych!- Zawołał blondyn do mikrofonu. Obok niego siedział kolejny blondyn, na widok którego wróżki westchnęły cicho. -Dzisiejszy dzień jest pierwszym z siedmiu, których będziemy świadkami. Codziennie moim gościem będzie mistrz jednej z gildii. Dziś towarzyszy mi Laxus Dreyar, mistrz gildii Fairy Tail, która rok temu powróciła do gry! Cool! Powiedz mi Laxusie... Skład twoich drużyn jest dość... nietypowy. O ile drużyna A w 3/4 nie zaskakuje nas, tak drużyna B jest całkowitym szokiem. Jednak zacznijmy od tej 1/4. Co robi u was Sting Eucliffe, który jeszcze pare miesięcy temu był mistrzem Sabertooth.- Powiedział Jason.
-Cóż mogę powiedzieć... Sting jakieś cztery miesiące temu dołączył do Fairy Tail. Jego powód, jak sam to ujął, był najważniejszym na świecie. Trudno odmówić, gdy do twoich drzwi puka jeden z silniejszych magów kontynentu.- Laxus zaśmiał się cicho, zerkając co jakiś czas na swoje drużyny stojące na arenie. Z łatwością zobaczył mordercze spojrzenie Bickslowa, rzucane w jego stronę.
-A co możesz powiedzieć nam o drugiej drużynie i nowych członkach gildii? Louise, Nicole i Ayame, tak? Wyglądają cool! Jednak jakie jest twoje zdanie o nich?- Zapytał dziennikarz.
-Nie mogę powiedzieć zbyt wiele, poza stwierdzeniem że są to wspaniałe maginie. Louise i Nicole są wyjątkowe, a Ayame reprezentuje już prawie wymarły rodzaj magii. Jestem nimi zachwycony i wiem, że nie zawiodą ani mnie, ani gildii.- Odpowiedział Laxus z lekkim uśmiechem.
-Cool!- Pisnął Jason. -A więc zacznijmy dzień pierwszy! Czeka na nas konkurencja oraz dwie walki jeden na jednego. Każda drużyna ma teraz chwilę na wybranie reprezentanta, który weźmie udział w pierwszym wyzwaniu. Wyzwanie na poziomie, mógłbym powiedzieć.- Ogłosił, a na video-lakrymach pojawiła się tabela ze znakami gildii. Parę minut później zaczął wymieniać gildie.
-Fairy Tail A!- Powiedział na co z drużyny wyszedł Natsu.
-Fairy Tail B!- Grupę opuściła Nicole.
-Sabertooth!- Orga podszedł powoli do pozostałej dwójki.
-Death Parade!- Do tej trójki dołączył brązowowłosy Alex.
-4 Elements!- Kolejnym magiem był Wince.
-Destined Days!- Jako ostatnia dołączyła urocza blondynka - Livia.
-Cool! Zatem czas pokazać wam miejsce tego wyzwania.- Powiedział Jason, na co na arenę wstąpił Jura oraz jakiś mag. Z łatwością podnieśli poziom podłoża areny, tworząc prawie pięćdziesięcio metrową ściankę.
-No chyba, kurwa, nie.- Szepnęli w tym samym czasie Nicole i Orga. Przesłali sobie porozumiewawcze spojrzenie i westchnęli.
-O co chodzi?- Zapytała Ayame, kierując to ciche pytanie do Louise.
-Boscy Zabójcy mają lęk wysokości.- Odpowiedziała, ruszając do wejścia do loż.
Kiedy magowie ustawili się na swoich stanowiskach startowych zabrzmiał gong. Nicole pokryła swoje palce metalem i wbiła je w kamień, rozpoczynając wspinaczkę. Kawałek od niej Orga bez pomocy magii zaczął wspinać się ku górze, z małymi trudnościami. Natsu przy użyciu płomieni wyskoczył wysoko w górę, na prawie dwadzieścia metrów. Alex korzystając z wiatru utworzył w skale wgłębienia na palce i dłonie. Wince z trudem pokonał pierwsze trzy metry, zdając sobie sprawę, że jego magia roślinna jest tu bezużyteczna. Livia zmieniła się w cień i w niespełna 10 sekund znalazła się na szczycie.
-Cool! Livia Yanne już jest na górze. Oznacza to pięć punktów dla Destined Days!- Krzyknął Jason.
Po paru minutach do Livii dołączył Natsu. Tuż za nim wspinała się Nicole oraz Alex. W którymś momencie brunet użył podmuchu, aby zaburzyć równowagę czarnowłosej. Udało mu się to, przez co Nikki wisiała teraz tylko na jednej ręce. Metal starł się z palców dziewczyny, pozwalając aby skała zdarła skórę z opuszków. Przez krew na kamieniu, jej palce niebezpiecznie się poruszyły. Chwilowo o wszystkim zapominając zerknęła w dół i przeklnęła pod nosem. Mimo przerażenia pokryła swoje dłonie kolejną warstwą stali.
Los chciał(yhy... los... znany też jako Orga...), że Alex zatrzymał się na chwilę, gdyż skalne "łapki" pękły. Natsu od razu wyciągnął pomocną dłoń do czarnowłosej i wciągnął ją na górę.
-Jako trzecia na szczycie pojawia się Nicole Genred, zgarniając dla Fairy Tail B trzy punkty! Cool!- Oznajmił Jason. Następnie wyzwanie ukończyli kolejno: Alex, Orga i Wince.
Kiedy blond komentator ogłosił oficjalny wynik konkurencji, po Nicole oraz Natsu przyleciał Happy z Lily'm. Gdy tylko oboje znaleźli się w loży Fairy Tail, czarnowłosa znalazła się w ramionach Gajeela. Odetchnął z ulgą i ukrył twarz w jej włosach. Nikki przymknęła oczy i wtuliła się w niego.
-Nie wiedziałem, że macie jakieś lęki.- Powiedział Natsu, kierując to do Louise. Ta westchnęła jedynie i przytuliła się do boku Stinga.
-Magowie i maginie! Po tym cool wyzwaniu, nadszedł czas na walki jeden na jednego.- Oznajmił Jason, piszcząc przy "cool". -Laxusie, mogę prosić cię o przeczytanie zawodników?- Zapytał skrzywionego blondyna.
-Piewszy pojedynek... Alex z gildii Death Parade vs Nunu z Destined Days.- Powiedział Laxus, czytając szybko dwa imiona na lakrymie. Publiczność zaczęła głośno wiwatować, a gdy brawa ucichły, Dreyar odczytał kolejne imiona -Pojedynek drugi... Rufus z Sabertooth vs Kimiko z 4 Elements.

_____

Woah... Chyba częściej będę was szantażować ^-^
No to co? Kolejne 5 komentarzy = Kolejny rozdział?
Pozdrawiam :*

Su♥

czwartek, 10 grudnia 2015

Rozdział 27 - "[...] łączyć nie będzie z Laxusem Dreyarem."

*Trzy miesiące po wybraniu drużyn na Igrzyska~*

-Naaaareszcie!- Odetchnął Sting przeciągając się. Wyciął rękę w stronę stojącej obok Lou, po czym pociągnął ją w stronę wyjścia z dworca. Dziewczyna westchnęła głośno, czując jak uda, na których blondyn przeleżał całą podróż, zaczynają nieprzyjemnie mrowić.
-No czeeeekaj!- Pisnęła, starając się nadążyć za swoim partnerem. Kiedy gwałtownie się zatrzymał wpadła na jego plecy i gdyby nie szybka reakcja chłopaka, zaliczyłaby bliższe spotkanie z ulicą. Eucliffe objął ją w talii i przyciągnął do swojego torsu, przy okazji kradnąc "krótki" pocałunek. No... miał być krótki. Jednak, kiedy Louise go odwzajemniła, przeciągnął się w czasie o kilka(no może kilkadziesiąt...) sekund.
-Nienawidzę cię.- Mruknęła, po "oderwaniu" się od Stinga. Szybko poprawiła bokserkę, która w jakiś sposób się podwinęła. Blondyn zaśmiał się cicho i wskazał na coś za sobą. Zerknęła nad jego ramieniem, aby po chwili pisnąć i pobiegła w stronę przyjaciółki. -NIKKI!
Czarnowłosa dziewczyna odwróciła wzrok z Redfoxa tłumaczącego jej coś, by od razu paść w ramiona blondynki. -Louie!- Zaśmiała się Nicole i uśmiechnęła szeroko.
Gdy one tuliły się za ostatnie 3 miesiące rozłąki, Gajeel i Sting przywitali się krótko, aby już po chwili streszczać sobie przebieg treningów. Lou w tym czasie zlustrowała wzrokiem Genred'ównę. Z kolorem włosów zmieniła się również jej sylwetka oraz wzrost. Schudła, choć wypadałoby stwierdzić, że po prostu zmieniła resztkę tkanki tłuszczowej na mięśniową(dop. aut. cholera... to brzmi tak... medycznie). Wydawała się również troszkę wyższa. Minimalnie, ale zawsze.
Nicole również sprawdziła stan przyjaciółki i musiała przyznać, że efekt treningu był widoczny. Urosła ze 165 cm do około 170, schudła, a na dodatek jej włosy sięgały teraz jej bioder.
W Stingu również nastąpiły małe zmiany. Zwykle ubrany w kamizelkę, odkrywającą jego tors, teraz w białą koszulkę i spodnie moro. Blond kosmyki również lekko się przedłużyły, przez co przynajmniej raz na minutę musiał poprawiać je dłonią.
Gajeel za to... no... po prostu był sobą. Nie zmieniło się praktycznie nic. Tak samo było z Lily'm siedzącym na szarej walizce Nicole.
-Ohayo, minna!- Zawołała Ayame, przerywając rozmowy obu płci. Louise spojrzała na różowowłosą i aż zaniemówiła.
Twarz Ayame wysmuklała, tak jak i jej sylwetka. Urosła o parę centymetrów, przebijając się przez swoje dawne 164 centymetry do około 168, może 170. Na odkrytej skórze nóg, jak i rąk zresztą, widoczne były rany różnej długości, od małych zadrapań po większe rozcięcie na łydce oraz przedramieniu. Pod prawym okiem pojawiła się malutka blizna.
Obok Aliss'ówny kroczył jej brat, który nie zmienił się ani trochę. Chyba jedynie parę zadrapań na przyłbicy, wskazywało na przebyty trening.
-Okej... A teraz niech ktoś mi, cholera, powie gdzie jest nasz hotel.- Powiedziała Lou, po ponad kwadransie rozmów. Opierała się aktualnie o tors Stinga, który obiema rękami otaczał jej talię, a podbródek opierał na czubku blond głowy.
-Teoretycznie, stoisz tuż przed nim. Praktycznie, stoisz tuż przed nim.- Zaśmiała się Nikki i wskazała na budynek za plecami Stinga. Po odwróceniu się, faktycznie ukazał im się duży budynek, nad którego drzwiami znajdował się wielki napis "Pod Wróżką". -Pokoje są już zarezerwowane, mamy tylko odebrać klucze.
Po minucie, może dwóch, cała ekipa stała przy recepcji czekając, aż właścicielka znajdzie na liście ich nazwiska i wręczy klucze.
-Jest! Dwa pokoje małżeńskie i jeden dwu osobowy. Pokój 40, Louise Alberona i Nicole Genred. Pokój 42, Ayame i Bickslow Aliss. Pokój 44, Sting Eucliffe i Gajeel Redfox.- Przeczytała kobieta i podała im trzy komplety kluczy -Pozostali członkowie waszych drużyn są już zameldowani, tak jak i mistrz.- Dodała jeszcze, aby szybko zniknąć za drzwiami na zaplecze.
Na opowiednim piętrze przyjaciele rozdzielili się, trafiając do odpowiednich pokoi. No... prawie odpowiednich.
-NO CHYBA KURNA NIE!- Krzyknął Sting w tym samym momencie co Gajeel. Pokój owszem był, jednak... no... Był małżeński, okej.
Zaciekawiona Lou zerknęła nad ich ramionami, po czym wybuchła śmiechem. Ucichła jednak widząc morderczy wzrok swojego chłopaka. -Louie... Który miałyście pokój? 40, tak?- Kiedy niepewnie skinęła, zwrócił się do Redfoxa -Gajeel. Wypieprzaj do czterdziestki.- Powiedział, następnie wciągając Lou do pokoju i zamykając drzwi tuż przed nosem czarnowłosego.
Smoczemu Zabójcy nie pozostało nic innego niż...

***

-Co do chuja?!- Pisnęła Nikki, gdy po wejściu do pokoju zobaczyła Gajeela leżącego na łóżku.
-Cichaj, kobieto. Dostaliśmy ze Stingiem drugi pokój dla pary, więc się zamieniamy. On zajmuje go z Lou, ja pomieszkuję tutaj z tobą.- Powiedział zaspanym głosem. Gdyby nie fakt, iż był to pierwszy luźniejszy dzień po trzymiesięcznym treningu, a jego brzuch nadal dochodził do siebie po 10 godzinach w pociągu, zapewne łóżko nie wydawałoby mu się najwspanialszym miejscem na ziemi.
Nicole widząc, a także słysząc, w jakim jest stanie westchnęła tylko i położyła się obok. Ręka jej partnera szybko objęła ją w talii i przyciągnęła do jego boku, pozwalając jej wtulić się w niego jak w wielkiego misia. Podświadomie ustawiła swój "budzik biologiczny" na godzinę 15, gdyż o 16 mieli pojawić się na oficjalnym rozpoczęciu Wielkich Igrzysk Magicznych.
Mimo początkowej niechęci do zaśnięcia, teraz jej wymęczone ciało chętnie przyjęło miękkość materaca i ciepło ciała Redfoxa. Bo fakt faktem, był on ciepły.
I chyba właśnie to sprawiło, iż ostatnią myślą Nicole przed zaśnięciem, było stwierdzenie, że czarnowłosy sprawiłby się idealnie w roli jej osobistego piecyka.

***

-No cholera... Gdzie on jest?- Zapytała po raz kolejny różowowłosa, skubiąc bandaż otaczający obity nadgarstek.
-Spokojnie... Zaraz pewnie się pojawi i zacznie wyzywać na to jak zachowywał się Natsu.- Uspokoiła ją Louise, owijając bandaż wokół ramienia swojego chłopaka.
Organizatorzy igrzysk nie popisali się w tym roku i powtórzyli eliminację z zeszłych Igrzysk. Nie okazało się to jednak łatwiejsze. Okazało się iż do gry przystąpiła nowa gildia oraz jedna, którą wróżki już znały. Death Parade, na którą trafiła drużyna A i 4 Elements, z którą walczyła drużyna B. Lou prawie zemdlała widząc na swojej drodze Jackie oraz Kimiko.
Kiedyś piękne niebieskie włosy, teraz wyblakły niemal do szarości, zawsze blada cera wydała się teraz chorobliwie matowa i szara. Czarny, jednoczęściowy strój był zupełnym przeciwieństwem tego jak ubierała się kiedyś.
Bogowie jednak odpuścili im walkę, dorzucając tam jeszcze drużynę Quatro Cerberus.
Death Parade okazali się dość... wymagającymi przeciwnikami. Kiedy walka wskazywała na remis, ich kapitan nakazał wycofanie. Dzięki temu obie drużyny przeszły do eliminacji, nie mniej jednak w naruszonym stanie.
-No cholera jasna! Gdzie on jest?!- Wkurzył się Bickslow, opatrując ranę na skroni Ayame. Różowowłosa była w dosyć nieciekawym stanie po walce z Kagurą, członkinią Mermaid Hell.
-Kto gdzie jest?- Zapytał Gray wchodząc do pomieszczenia.
-Nasz wspaniały, idealny, fantastyczny mistrz gildii, Laxus pieprzony Dreyar.- Prychnął Aliss -Od rozpoczęcia Igrzysk pojawił się tylko raz, na cholernej video-lakrymie. Nie powinien z nami chociażby porozmawiać?
Ayame westchnęła cicho, znając prawdziwy powód zdenerwowania jej brata. Dotyczył on nieobecności Laxusa, jednak... szczegóły się różniły. Powoli wstała i wyszła z pokoju Stinga i Lou, kierując się do własnego. Kiedy już się tam znalazła, rzuciła się na łóżko, przykryła twarz poduszką i krzyknęła. Po paru sekundach poduszka zniknęła, ukazując jej zaczerwienioną twarz. Louise spojrzała na nią z lekkim politowaniem i usiadła obok.
-Mów.- Zarządziła, odgarniając jasne włosy do tyłu. Ame westchnęła i podniosła się do siadu.
-No więc... Mniej więcej w połowie treningu przyjechałam z Bi do Magnolii. Na weekend, żeby się przepakować... Bickslow poszedł do gildii, a ja poszłam się przejść po parku. Spotkałam tam Laxusa, rozmawialiśmy, odprowadził mnie. Nie wiem nawet jak, ale... pocałował mnie. Chyba... chyba wiesz co było dalej. Rano Bi wszedł do domu i nas zobaczył. Wściekł się, a kiedy Laxus wyszedł z mieszkania, kazał mi się spakować. Dosłownie godzinę później siedzieliśmy w pociągu do Lilou.- Opowiedziała Ayame. A Lou? Siedziała spokojnie z lekkim uśmiechem na ustach.
-Wiedziałam!- Zapiszczała z radością.
-Czekaj, co? Co wiedziałaś?- Zapytała zdezorientowana Ame.
-Wiedziałam, że będziecie razem! Layame!- Wyszczerzyła się, a Ame opadła na łóżko, uprzednio wyrzucając z siebie coś na wzór westchnięcia połączonego z warknięciem.
-Nie jesteśmy i nie będziemy razem! To była tylko jedna noc! Sama nie wiem czemu w ogóle do tego doszło. Nic mnie nie łączy i łączyć nie będzie z Laxusem Dreyarem.- Powiedziała, co Louise skwitowała spojrzeniem typu "Jasne, jasne dziewczynko. Mnie nie oszukasz.".
-Looou...- Zawołał Sting wsuwając głowę do pokoju. -Jest już późno... I jestem zmęczony... Mogłabyś... No wiesz?- Poprosił, robiąc oczy szczeniaczka. Blondynka zaśmiała się cicho i skinęła głową, dodając "Za minutę" nim opuścił pokój.
-O co mu chodziło?- Zapytała Ayame z lekkim zdezorientowaniem.
-Nie umie beze mnie zasnąć. Przyzwyczaił się i teraz się nie wysypia jeśli nie śpię obok.- Zachichotała cichutko. -Myślałaś, że dlaczego ja i Nikki sprzedajemy mieszkanie? Ona i Gajeel większość swojego czasu spędzają na misjach, a kiedy są w Magnolii siedzą u niego. Ja sześć nocy w tygodniu spędzam u Stinga. Mieszkania używamy może pięć razy na miesiąc. Z rzeczami jest podobnie. Ciuchy trzymam głównie u Stinga, Nicole u Gajeela.- Wyjaśniła dziewczyna i wstała.
Machnęła jeszcze Aliss'ównej, aby następnie udać się do swojego pokoju. Oprócz jej partnera nie było tam już nikogo, więc od razu zabrała jedną z koszulek blondyna i zniknęła na chwilę w łazience. Kiedy wróciła Eucliffe leżał na łóżku w dresach.
-Wiedziałem, że położyłem koszulkę na krześle!- Zaśmiał się widząc ją. Wyciągnął ręce w jej stronę, a kiedy złapała jedną z nich, przyciągnął do siebie.
-Mógłbyś się ubrać. Przeziębisz się...- Westchnęła, wtulając się w tors chłopaka.
-Nic mi nie będzie.- Powiedział cicho obejmując ją mocno ramionami, uprzednio przykrywając ich kołdrą. -Lou...?- Zaczął po chwili leżenia.
-No?
-Kocham Cię. Bardzo...- Szepnął do ucha zaspanej dziewczyny.
-Ja ciebie też.- Odpowiedziała w jego klatkę piersiową, przez co zabrzmiało to bardziej jak "Ia siedzie desz." Kilka sekund później zauważył, że jej oddech się wyrównał.
-Najbardziej na świecie.- Dopowiedział i musnął wargami jej czoło, po czym zamknął oczy do snu.

Nawet nie wiesz jak bardzo...

_______

Cholera... Czy tylko ja zwróciłam uwagę na coraz częstsze przekleństwa w rozdziałach? W tym pojawiło się, aż, siedem! ;-;'
A kiedyś (około 15 rozdziałów temu) maksymalnie dwa :_:'
Yeeef... Kij z tym.
Chyba zacznę was szantażować xD Co powiecie na... Minimum 5 komentarzy(od różnych osób) pod tym rozdziałem. Albo kij z tym i następnego nie wstawię :P
Serio x'D
Wyświetleń przybywa, komentarzy ubywa! 
Of kors mogę liczyć na Shi-sensei, Mari-chan, Esumi-chan i Demo-chan :3 :*
Dziękuję i pozdrawiam :^^^

Su♥

Nomida zaczarowane-szablony