poniedziałek, 20 czerwca 2016

Rozdział 38 - "Louise Delilah Eucliffe."

-Oi minna!- Wydarł się Natsu na całą gildię. Wskoczył na stół i wciągnął za sobą zarumienioną Lucy. Heartfillia spróbowała wycofać się na podłogę, jednak różowowłosy skutecznie uniemożliwił jej to swoimi ramionami. -Lucy jest już oficjalnie i na stałe zajęta!- Krzyknął, unosząc dłoń dziewczyny, na której błyszczał piękny pierścionek ze lśniącym na złoto brylantem.
-LUCY-CHAN?! KIEDY?! JAK? DLACZEGO NIE POWIEDZIAŁAŚ OD RAZU?! JAK MOGLIŚCIE TO UKRYĆ?!- Pytania, jedno za drugim, atakowały parę. Tylko kilka osób siedziało spokojnie. A konkretniej kilku mężczyzn.
Gajeel, Laxus, Sting, Gray i Bickslow siedzieli przy stoliku, popijając piwo z lekkimi uśmieszkami. Doskonale wiedzieli o zamiarach chłopaka, gdyż pod wpływem cholernego stresu postanowił się upić. A wiadomo, że picie w samotności przed takim dniem to grzech. I wiadomo także, że Natsu nie miał mocnej głowy.
-Wiedzieliście?- Zapytała Louise, gdy powtórzyli jej to, jako odpowiedź na jej pytanie "Czemu się nie cieszycie?". -I nie powiedzieliście?- Prychnęła, siadając przy Stingu. Blondyn uśmiechnął się przepraszająco i cmoknął ją w policzek.
-Bez urazy, ale gdybyśmy wam powiedzieli... Równie dobrze moglibyśmy wykrzyczeć to całej gildii.- Powiedział Laxus, sprowadzając tym samym mordercze spojrzenia Ame i Lou na siebie.
-Jesteście okrutni.- Mruknęła różowowłosa magini, "kradnąc" kufel swojego partnera.

***

W gildii było strasznie... spokojnie. Może dlatego, że siedziało w niej może piętnaście osób. Większość udała się do stolicy, aby świętować narodziny drugiej księżniczki Fiore, Luny.
Sting, Laxus, Natsu i Gajeel oraz ich partnerki mieli szczerze gdzieś narodziny córki króla, dlatego jako nieliczni zostali w Magnolii.
Dziewczyny kręciły się po gildii, dekorując salę na urodziny Erzy, a mężczyźni siedzieli przy barze pijąc zimne piwo i dyskutując na najróżniejsze tematy.
-Laaaax....
-Gajeeel...
Smoczy Zabójcy spojrzeli na swoje partnerki z lekkim strachem.
-Tak?- Zapytali jednocześnie, gdy Ame i Nikki podeszły do nich z minami szczeniaczków.
-Skończyły nam się balony... I serpentyny... I parę innych ważnych rzeczy...- Zaczęła Ayame.
-Poszlibyście do sklepu, prawda?- Dokończyła Nicole.
-Czemu my? A Natsu i Sting?- Zapytał niezbyt ucieszony Gajeel.
-Lucy stwierdziła, że Natsu zapomni co ma kupić, a Lou... Lou nie chce męczyć Stinga.- Redfox wzruszyła ramionami, na co blondyn wyszczerzył się i oparł wygodniej na krześle.
-W sumie... Natsu i Sting mogliby pójść do cukiernii odebrać tort.- Stwierdziła Lou, niszcząc dobry humor swojego chłopaka.
-Pfff... A już było pięknie.- Westchnął Eucliffe, dopił piwo i wstał z krzesła. -Chodź Płomyczku. Im szybciej to zrobimy, tym szybciej dadzą nam spokój.

***

-Oi, Natsu... O czym myślałeś oświadczając się Lucy?- Zapytał Sting, kiedy byli mniej więcej w połowie drogi do cukierni.
-Eee... W sumie to o niej. O tym jak bardzo kocham jej uśmiech, włosy, oczy... Po prostu całą Lucy. Kiedy zdecydowałem się na oświadczenie się jej, pomyślałem jak cudownie brzmiałoby jej imię z moim nazwiskiem. I w sumie wszystko przez sklepikarza. Weszliśmy do sklepu, a on wyszkoczył z "Państwo Dragneel". Stwierdziłem wtedy, że Lucy Dragneel brzmi epicko. Jeśli imię dziewczyny połączone z nazwiskiem jej chłopaka brzmi epicko, powinna je zmienić jak najszybciej.- Odpowiedział Natsu, uśmiechając się lekko i uciekając do krainy marzeń, już po raz szesnasty dzisiaj, podobniw jak jego blond przyjaciel.
Po chwilowej ciszy pierwszy odezwał się Sting, a tuż po nim Natsu:

-Louise Delilah Eucliffe.
-Tak, to zdecydowanie brzmi epicko.

____________________

Błagam nie bijcie! >_<
To przez wakacje! I upały! I to, że wena pojechała na urlop! >_<
Aleeee... Wynagradzam wam to NaLu(szach-mat Nali Shippers!) i zapowiedzią StinLou! :3
Nie mam za bardzo siły na rozpisywanie się... Ale powiem jeszcze, że na kolejny rozdział poczekacie :v
GDYŻ IŻ PONIEWAŻ!
A więc(nie zaczyna się zdania od "a więc" idiotko.) Godslayer zawita na wattpadzie. Jednakże! Chciałam się zapytać, jakie jest wasze zdanie na temat "odseparowania" się od twórczości Hiro, czyli zmiany wszelkich nazw/imion/miast/itd. na nazwy bardziej... nie japońskie. Na wattpadzie GS pojawiałby się właśnie zmieniony, a także zbetowany. Na blogspocie nadal królowałoby StinLou, Gakki, Layame, NaLu, Gruvia itp.
Także dajcie mi znać w komentarzach, co wy na to :^

Pozdraaaaawiam i życzę udanych wakacji :*

Su♥

Ps. Pochwalcie się, gdzie jedziecie na wakacje? A może ktoś jak ja siedzi przez dwa miesiące na dupce w domu? :v

czwartek, 2 czerwca 2016

Rozdział 37 - Przenigdy

-Idę! Ugh... Chwila!- Wydarła się blondynka, kierując się do drzwi, w które ktoś usilnie walił od paru minut. Została na noc w domie Gajeela, a teraz także Nicole, podczas gdy małżeństwo zniknęło na noc, najprawdopodobniej towarzysząc Metallicanie. Od paru godzin zastanawiała się jak rozwiązać problem związany ze Stingiem. Oczywiście rozwiązywaniu problemów towarzyszyła butelka wina. Dlatego teraz szła do drzwi wejściowych, w czarnej koszulce(zapewne Gajeela, lecz Lou nie była pewna) i szarych legginsach, związując włosy w byle koka jedną dłonią. Kieliszek odstawiła na szafkę na buty, otwierając drzwi ze zdziwieniem zauważając za nimi Eucliffe'a. -Sting?
-Hej Louie... To pewnie idiotyczne, ale...- urwał, śmiejąc się cicho -...najebałem się jak idiota.- Przyznał, przyglądając się jej. -Chyba nim jestem.
-Czemu tak twierdzisz?- Zapytała, wpuszczając go do środka.
-No wiesz... Nie powinienem cię ignorować. Ostatnie miesiące były okropne, ale cholera... wróciłaś. I to powinno się liczyć.- Powiedział, biorąc do ręki kieliszek z winem dziewczyny. Pokręcił nim w dłoni i westchnął. Podniósł wzrok na Louise, gdy delikatnie wyjęła kieliszek z jego dłoni. Odstawiła naczynie na szafkę i ujęła twarz chłopaka w dłonie. -Przepraszam...?- Bardziej zapytał niż przeprosił.
-Nie masz za co... To ja przepraszam. Nie powinnam cię zostawić.- Powiedziała z uśmiechem i cmoknęła chłopaka w nos. Odwzajemnił uśmiech i objął ją w talii.
-Nie zostawiaj mnie więcej.- Poprosił cicho.
-Nigdy.- Szepnęła, przyciągając chłopaka do pocałunku.
-Przenigdy.

***

-Gajeel!- Pisnęła czarnowłosa wbiegając do kuchnii. Jej chło... mąż(dop.aut. Przywyczajenie :-:) spojrzał na nią ze zdziwieniem, więc pociągnęła go za rękę do pokoju gościnnego, przez ostatnie miesiące zamieszkanego przez Stinga. To co tam zobaczył wywołało u niego szeroki uśmiech.
Louise i Sting przytuleni do siebie, okryci kołdrą i niewątpliwie nadzy.
-Wreszcie!- Zaśmiał się cicho i porwał swoją ukochaną na ręce. -To co... Robimy zakochańcom śniadanie?- Zapytał wnosząc ją do kuchnii i sadzając na blacie. -Tobie i dzieciakowi też by się przydało coś do zjedzenia.- Uśmiechnął się i cmoknął Nikki najpierw w usta, potem w lekko widoczny już brzuch. Dziewczyna zaśmiała się cicho i przeczesała włosy Redfox'a.
-Nie powiem... Zjadłabym coś.- Przyznała i sięgnęła do miski z owocami, aby ostatecznie wybrać jabłko. Z szerokim uśmiechem obserwowała swojego partnera piekącego naleśniki.
Co jakiś czas ich spojrzenia krzyżowały się, a to co w nich widzieli idealnie zastępowało im słowa. Odezwali się dopiero, gdy do kuchnii weszła zaspana Louise, a tuż za nią Sting, masujący swoje skronie. Oboje usiedli przy stole w jadalni, połączonej z kuchnią.
-Widzę, że nie próżnowaliście w nocy...- Zaśmiała się Nicole, zerkając na koszulkę przyjaciółki. Tą samą, którą miał na sobie Eucliffe, gdy wychodził wczoraj z gildii. Uchyliła się przed zgniecioną chusteczką, zeskakując na podłogę. Szybko wyjęła z szafki talerze i sztućce z szuflady, aby ułożyć je na stole. Po chwili do stołu usiadł także Gajeel, a Nikki postawiła na środku talerz z naleśnikami, kładąc jeszcze opakowanie tabletek przeciwbólowych obok talerza Stinga.
-Więc... Już wszystko w porządku?- Zapytał Gajeel dla upewnienia.
-W jak najlepszym...- Wymamrotał Sting, opierając głowę na dłoni.

_____________

Ohayo~
Woah O.o To chyba najkrótszy rozdział świata O.o
Ale nie o tym teraz!
10 TYSIĘCY WYŚWIETLEŃ. CO. KIEDY. GDZIE. JAK. CZEMU. PO CO. YASHINIE JAK.
Gdybyście zobaczyli moją reakcję, chyba padlibyście ze śmiechu xD
Rozdział super krótki ponieważ... No, długa notka.

GODSLAYER NA WATTPADZIE.
Tak. Zamierzam dodawać Godslayera na wattpad, aby, nie ukrywając, podnieść ilość wyświetleń/komentarzy/wszelkiejaktywności... Po superhipertrudnych obliczeniach wychodzi na to, że na 10 rozdziałów na wattpadzie przypada ~8 tyś. wyświetleń, gdzie na 30 rozdziałów bloggerowych ~10 tyś. wyświetleń. Także... No... Cóż...

Co tam jeszcze? A tak... aktywność komentarzowa :-:
Serio ;-; Jest coraz mniej komentarzy ;-; Pod ostatnim były cztery, bo was zaszantażowałam ;-; A i tak jeden był od Smaug'a(pozdrawiam siostrę bardzo xD) z anonima, byle bym zaczęła pisać następny :-:' Ale możecie się cieszyć, chyba uratowałam swoją ocenę z chemii, więc będę miała więcej czasu na pisanie rozdziałów ^-^
Pytanie czy ktoś będzie je jeszcze czytał :u:

To chyba tyle... Pozdrawiam osoby, które przeczytały notkę xD

Su♥

Nomida zaczarowane-szablony