środa, 2 września 2015

Rozdział 9 - "Że ja i Sting?"

-Co z nią?- Zapytał Sting, gdy Wendy wyszła ze skrzydła szpitalnego.
-Jej magia została zastępiona.- Westchnęła smutno dziewczynka. -Ktoś wyssał jej magię i zastąpił ją swoją. Organizm pani Louise żeby przeżyć, wprowadził się w śpiączkę.- Wytłumaczyła, widząc minę blondyna.
-O boże...- Jęknęła Lucy, patrząc z niedowierzaniem na Wendy. -Dlaczego ktoś to zrobił?- Zapytała cicho.
-Żeby unieszkodliwić panią Louise. Jest silnym przeciwnikiem, więc ktoś chciał się jej pozbyć.- Mruknęła Wendy niechętnie. -Obudzi się, gdy jej magia zostanie zregenerowana.
-Ile to potrwa?- Zapytał blondyn, zerkając na drzwi z troską w oczach.
-Dwa tygodnie do miesiąca... Wszystko zależy od jej siły woli.- Powiedziała dziewczynka.
-Mogę... do niej pójść?- Zapytał cicho, na co ona skinęła głową i odeszła z Lucy do reszty gildii.
Smoczy Zabójca westchnął pod nosem i wszedł do pomieszczenia szpitalnego. Jedyną osobą znajdującą się tam była właśnie Lou. Usiadł przy jej łóżku i zlustrował ciało dziewczyny okryte cienką kołdrą szpitalną. Delikatnie złapał jej dłoń i splótł ich palce.
-Hej Lou... Pewnie jestem idiotą i gadam sam do siebie, ale mimo wszystko... Mam nadzieję, że nic ci nie będzie. Wracaj do nas szybko, mała...- Wyszeptał i uśmiechnął się słabo. Gdyby nie Sabertooth, prawdopodobnie zostałby przy niej. Ścisnął jej rękę po raz ostatni i wyszedł z pomieszczenia.
-Sting, wszystko w porzą...- Zaczął Rogue, widząc nienaturalną bladość przyjaciela.
-Wracajmy, Rogue. Po prostu wracajmy...- Mruknął blondyn i powolnym krokiem opuścił Fairy Tail.
Nic nie było w porządku.
I nie będzie...
***
Załkała cicho, czując kolejne ostrze przejeżdżające po jej skórze. Lecz nagle To zniknęło. Nie czuła już nic... Rozejrzała się, wycierając wierzchem dłoni mokre policzki. Pod jej stopami znajdowała się gigantyczna szachownica. Marmurowa powierzchnia odbijała nikle jej postać. Tąpnięcia jej stóp o podłoże, pobrzmiewały niczym echo. Zmrużyła oczy, widząc w oddali nikłą, męską sylwetkę. Ruszyła w jej stronę, czując dziwne przyciąganie. Tak jakby ją wzywała. I wtedy go usłyszała. Spokojny, kojący jej nerwy.
-...nic ci nie będzie. Wracaj do nas szybko, mała...
-Sting!- Krzyknęła, rozpoznając sylwetkę chłopaka. Blondyn uśmiechnął się i wyciągnął w jej stronę rękę. Kiedy miała ją ująć, poczuła okropny ból w klatce piersiowej. Z przerażeniem spojrzała przez ramie, aby zobaczyć osobę, która przebiła jej ciało srebrną włócznią. -S-Sting?- Szepnęła, widząc sadystyczny uśmiech na twarzy blondyna. Postać, która wyciągnęła do niej wcześniej dłoń, rozsypała się na kupkę popiołu.
***
Każdy cios zadany przez Stinga był dla niej jak tortura. Na jej szczęście, nawet tortury mają swój koniec. Odetchnęła z ulgą, gdy "Sting" rozpłynął się w powietrzu. Zwinęła się na marmurowej posadzce, obejmując kolana ramionami. Zaszlochała cicho pragnąc końca. Ciosy zdawane przez niebieskookiego wydawały się wieczne. Coś, a raczej ktoś, pokrzyżowało jej plany.
-Lou! Loooou... Wstawaj śpiochu!- Krzyknęła Cana, zrywając z ciała blondynki kołdrę.
-Huh?!- Louise dopiero teraz zdała sobie sprawę, że marmur zastąpił miękki materac, a ona sama znajdowała się w dość dziwnym pokoju. Pastelowo niebieskie ściany, panele wykonane z jasnego drewna, białe nowoczesne meble.
-Wstawaj! Za pół godziny jedziemy do Fairy Tail.- Westchnęła Cana i zostawiła siostrę samą.
Lou powoli wstała z łóżka i podeszła do szafy. Ubrania jak ubrania... Mruknęła coś pod nosem, wyciągając z szafy zwykłe boyfriend'y z dziurami i szary t-shirt. Założyła na siebie te ubrania i wyszła z pokoju. Instynktownie ruszyła do, jak przypuszczała, salonu i spojrzała na brunetkę siedzącą tam.
-Już jesteś? Zjesz coś w siedzibie, dobra?- Zapytała i nie czekając na odpowiedź blondynki, pociągnęła ją do przedpokoju.
Lou naciągnęła trampki na stopy i wybiegła z mieszkania za siostrą. Ta zeszła do piwnicy, która jak się okazało, była wielkim garażem. Otworzyła pilotem wyjazd i wsiadła do czarnego Range Rovera, czekając spokojnie na Lou. Kiedy niebieskooka zajęła miejsce pasażera, obejrzała auto. Było podobne do tego w Fiore, jednak nie było zasilane magią, a silnikiem. Przez całą drogę nie zamoeniła z siostrą ani słowa. Kiedy Cana zaparkowała przy jakimś starym magazynie, wysiadły z auta i ruszyły do budynku. Brunetka otworzyła tylnie drzwi i weszła do środka, co oczywiście uczyniła także Louise.
-Oi, Mira! Jest szef?- Zapytała barmankę, a Lou w tym czasie rozejrzała się po pomieszczeniu.
Wielka przestrzeń zapełniona stołami i magami. Magami, ale w dziwnym wydaniu. Taka Lucy... Jak zawsze ubrana w miniówkę, ale tym razem zarzucone miała na ramiona futrzaste, białe bolerko. Obejmował ją Natsu ubrany w bojówki, glany, bokserkę i skórzaną kurtkę z papierosem w ustach. Raijinshu zajmowało stolik w rogu, również w dziwnej wersji. Bickslow zamiast przyłbicy miał na ustach i nosie maskę, a jego strój zakryty został czarnym płaszczem. Laxus nie zmienił się aż tak bardzo, ale Freed ubrany w bluzę i jeansy nie był normalny. Evergreen ubrana była w szorty i zieloną koszulkę, na którą zarzuciła skórę. Niedaleko nich siedział Gajeel, Levy oraz nieznana Lou dziewczyna. Gajeel miał krótko ścięte włosy, podobnie jak Natsu ubrany był w bojówki, glany, bokserkę, a na jego ramionach spoczywała kurtka moro. Ogólnie wyglądał jak żołnierz. Levy założyła szorty i crop top, jednak jej włosy związane były w koka. Nieznana dziewczyna miała długie włosy w kolorze mysiego blondu, czarne jeansowe spodnie, granatowe trampki i biały top ze skórzanymi rękawkami. Ona i czarnowłosy zawzięcie o czymś dyskutowali, nie dając Levy prawa głosu. Jednak gdy Redfox zarejestrował Lou wzrokiem, uśmiechnął się lekko i przywołał ją gestem dłoni.
-Yo, Louie!- Przywitał się z nią, gdy do nich podeszła. Mcgarden skinęła na nią głową, a ostatnia z ich trójki przyjrzała się jej uważnie.
-Gdzie zniknęłaś na cały weekend? Po akcji z Saberami nagle zniknęłaś. Co najlepsze, Blondynek również gdzieś wsiąkł.- Zapytała, na co Levy się wzdrygnęła.
-Nikki... To chyba niegrzeczne...- Odezwała się niebieskowłosa, na co Nikki wzruszyła ramionami.
-Od dawna mają się ku sobie. A to że gdzieś wyparowali to już nie moja wina.- Mruknęła niezadowolona Nicole.
-Em... Jeśli pozwoli ci to spać, to powiem że nic nie pamiętam.- Westchnęła Lou, rozglądając się po magazynie. Każdy, dosłownie każdy, wyglądał tak... dziwnie. Nikt nie używał ma... Chwila! Czy magia tu w ogóle działa?! Skupiła się na swojej dłoni, chcąc wykrzesać z siebie choć iskrę. I nic.
-Oi, minna! Mamy zlecenie!- Powiedział wysoki brunet, z blizną na oku, podchodząc do ich stolika. Lily?
-Kyaaa... Zajebiście. Muszę w końcu opłacić czynsz.-Westchnęła Nicole. -Gajeel... Lou... Idziecie?- Zapytała, na co Redfox ochoczo skinął głową.
-Um... Ja spasuję.- Louise uśmiechnęła się przepraszająco do Nikki.
-No okej. Fox, Lily... Za godzinę u was?- Upewniła się dziewczyna, po czym opuściła ich rzucając "Bye!".
-Looou!- Po chwilowej ciszy rozległo się wołanie Cany. -Idziemy?- Zapytała, gdy blondynka na nią spojrzała.
-Hai, hai...- Mruknęła i wstała. Skinęła do dwójki mag... ludzi i podeszła do siostry. Kiedy obie trafiły już do auta, Cana postanowiła się odezwać.
-Może podwieźć cię do Saberów wcześniej? Wątpię żeby godzina w tą czy drugą stanowiła dla Stinga różnicę.- Zaproponowała.
-Huh? Czemu do Saberów?- Zapytała zdezorientowana Lou.
-No wiesz... Sting Eucliffe... Twój chłopak... I wasze "treningi" na których nie wiadomo co robicie.- Zaśmiał się brunetka. -Ciesz się, że Mira ostatnio nie daje mi alkocholu, bo cała familia wiedziałaby już o waszym związku.
Związku? Że ja i Sting? CO?!
-Um... No jasne. Zapomniałam o treningu.- Westchnęła teatralnie. Cana zaśmiała się tylko i zmieniła trasę. Od siedziby Sabertooth dzieliła ich pół godzinna droga, ale czego nie robi się dla siostry?
Co jeszcze mnie tu zszokuje?
________
No to daję taki na szybko...
Stwierdzam iż rozdziały będą pisane na okienku(Su anarchistka nie chodzi na religię ^-^), więc postaram się wrzucać jeden na tydzień ;)
Chciałabym prosić o to, aby KAŻDY kto przeczyta rozdział, skomentował go! Jest to dla mnie naprawdę ogromna motywacja, gdyż wyświetleń przybywa, a komentarzy jest dość mało :< (of kors zawsze mogę liczyć na Shi i Marikę <3)
Kernelss♥

9 komentarzy:

  1. Nie wiem co napisać więc napiszę WOW... Jak to się stało że Louise trafiła do reala? I biedny Sting ;-; Niech odda władzę nad Sabertooth na jakiś czas Rogue. On i tak wypełnia jego papierkową robotę...
    Ciekawe kiedy Lou się wybudzi i czy ona i Sting w tym wyimaginowanym świecie ćwiczą do zagrania Pisięciu Twarzach Gray'a xD Ta Shi domaga się dzikich seksów i zua ^^ Cana trzeźwa! Tosz to jakaś zmowa! Freed w skórze O.O O czymś takim nie czyta się codziennie xD
    Tu kończę komentarz bo weny brak, a rozdział też napisać trzeba!
    Weny kochana, weny i jeszcze raz weny!
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hah... To o papierkowej robocie jest takie prawdziwe xD
      Em.. Rozdział się pisze, a tam czeka mała niespodzianka... Więc oczekuj!
      Rozdział! Czekam na zabicie Yami *-* Wredna szmata ma cierpieć! Jak mogła ziluzjonizować mojego Stingusia?! :-:
      Pozdrawiam :*

      Usuń
    2. Śmierć Yami coraz bliżej :D Aktualnie wprowadzam Asami ;)

      Usuń
    3. TAAAAK! Niech ginie! Tak! :3
      <3

      Usuń
  2. Super rozdział! Zgodnie z twoją prośbą zostawiam po sobie ślad na tym zacnym blogu. Opowiadanie bardzo fajne, zazdroszczę talentu do pisania moje to takie beznadziejne przy twoim :) Życzę weny, czekam na nowy rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Of kors XDD Ja zawsze... Nawet gdy kawa mi już nie pomoże... Pierwszy tydzień szkoły a ja już chcę umrzeć... Bywa...
    <3 Fajne "koszmary"... Stingu... Taki słodki romantyk >////< Jak ja go kocham...
    (Znowu nie mam siły na wysilenie się... kreatywnością...) Zostawiam po sobie ślad... Aby każdy mógł powiedzieć... "Ona komentowała często, nawet bez próśb autorki... xd" Czy jakoś tak...
    Ślę ciastka, kawę/herbatę, wenę, pozdrowienia i buziaczki :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kawaaa *-* Yup. Chcę. Daj. Proszę.
      Mam to samo, nie martw się ;3
      Umierałam po pierwszym dniu, a jeszcze ponad 9 miesięcy ;')
      Pozdrawiam :*

      Usuń
  4. Ten rozdział nawet mnie zaskoczył. Bardzo fajnie zapowiadają się kolejne rozdziały.
    Weny, czasu i sprawnego kompa
    Ola Ri ;)

    OdpowiedzUsuń

Zostaw po sobie komentarz :3

Nomida zaczarowane-szablony