wtorek, 29 grudnia 2015

Rozdział 26,5 - "O ty mała szm..."

-Nyaaa... To była najprostsza misja świata!- Westchnął Sting przeciągając się. Lou skinęła głową i oparła głowę na jego ramieniu. -Za ile mamy pociąg?
-Eeee... Trzy minuty.- Odpowiedziała po zerknięciu na zegar. Lector leżący na jej kolanach westchnął cicho i uniósł minimalnie powieki.
-Szkoda, że nie zdążyliśmy odwiedzić Saber'ów.- Mruknął z lekkim niezadowoleniem, które jednak zniknęło, zastąpione skupieniem. Podniósł się do siadu i rozejrzał w poszukiwaniu znajomej... mordki. Sting również obleciał otoczenie wzrokiem. -Stong-kun... Też to słyszałeś?- Zapytał kotek.
-"Fro też tak myśli."- Odpowiedział blondyn. Jego partnerka westchnęła cicho i wyczuliła na chwilę swoje zmysły.
-Cztery metry. Za nami.- Szepnęła, aby po chwili dodać -Frosh, Rogue, Yukino i jakaś dziewczyna.- Wstała biorąc Lectora na ręce(dop.a. Tak jak Lucy trzyma Plue, pod łapkami czy coś...) i ruszyła w tamtym kierunku. Sting szybko ją dogonił, od razu zauważając w tłumie swojego "brata" z Fro na ramieniu i Yukino. Towarzyszyła im nieznajoma mu dziewczyna, na której odsłoniętym brzuchu(w sumie nie tylko brzuch miała odsłonięty...) zauważył granatowy znak Sabertooth.
-Yo Rogue!- Zawołał, gdy dzieliły ich niecałe dwa metry. Czarnowłosy odwrócił głowę w ich stronę i wyszczerzył się.
-Sting i Lou? Co tu robicie?- Zapytał, witając się krótko z Eucliffem i odwzajemniając "tulasa" Louise, z której rąk uciekł Lector, aby porozmawiać z Frosh.
-Wracamy z misji. A wy?- Odpowiedziała Alberona za Stinga.
-Jedziemy na... misję. Chyba można tak to nazwać.- Zaśmiał się ponuro. -Właściwie to jedziemy do Magnolii. I właściwie to do Fairy Tail. Natsu podczas jednej ze swoich misji wywołał małe... szkody w Acalypha, przy okazji uszkadzając nasz lasek gildyjny. Laxus poprosił nas żebyśmy przyjechali, a Natsu osobiście przeprosi. Przy okazji zostajemy na wigilii.- Powiedział Rogue z lekkim westchnięciem na końcu "mowy".
-To było do przewidzenia.- Zaśmiała się Lou. Jej dobry nastrój jednak minął, kiedy zobaczyła jak nieznajoma brunetka mierzy spojrzeniem jej chłopaka, uśmiechając się przy tym zalotnie. -A to jest...?- Zaczęła, wskazując dziewczynę samym spojrzeniem.
-Annie Lacrista.- Przedstawiła się brunetka, jedynie zerkając na Lou.
-Nasz nowy nabytek. Jest jedną z ostatnich użytkowników magii dusz, polegających na przyzwaniu ducha.- Powiedział Rogue, z lekką dumą w głosie.
-Ta sama magia co Ayame?- Zapytał Sting, kierując pytanie do blondynki, która skinęła głową.
-Jesteś Sting Eucliffe, prawda? Były mistrz naszej gildii?- Annie uśmiechnęła się uroczo, przysuwając się minimalnie do smoczego zabójcy. Minimalnie, a jednak nie trzeba było mieć zmysłów Zabójcy żeby to zauważyć. A przynajmniej tak wydawało się Lou, dopóki Sting nijak na to nie zareagował. Westchnęła cicho, wymieniając spojrzenie z Roguem.
-Hai.- Przytaknął blondyn, delikatnie odwzajemniając uśmiech.
-Ale dlaczego zmieniłeś gildię? Co mogło być ważniejsze od zarządzania najlepszą gildią we Fiore?- Zadała kolejne pytanie, po którym Lou zacisnęła dłonie w pięści i warknęła pod nosem jakieś przekleństwo. Warknięte słowo dotarło do Stinga, który zerknął na Louise ze zdziwieniem. Zdziwienie jednak zastąpiło zrozumienie, kiedy zobaczył mordercze spojrzenie jego dziewczyny utkwione w Lacriście.
-Bycie z moją dziewczyną. Ogólnie... miłość.- Odpowiedział chłopak, uśmiechając się uroczo ponad ramieniem Annie, aby uspokoić Lou.
-Bycie z dziewczyną? W takim razie... Czemu nie jesteś z nią teraz?- Zapytała brunetka, na co Alberona miała ochotę wyrwać jej wszystkie włosy. Annie uratował pociąg wjeżdżający na stację, ukierunkowany na Magnolię.
-Jest. A teraz gomen, ale nie mamy czasu na pogaduszki.- Warknęła, złapała Lectora za kamizelkę, Stinga za nadgarstek i pociągnęła obu do środka transportu. Blondyn w połowie drogi splótł ich palce, by zacząć spokojnie gładzić jej dłoń kciukiem.
-Spokojnie skarbie...- Szepnął jej do ucha, lekko rozbawiony zazdrością dziewczyny, i ucałował w skroń. Kiedy znaleźli się w pociągu wszelkie rozbawienie uległo zawrotom głowy. Po zajęciu wolnego przedziału położył się zajmując 2/3 kanapy, a głowę ułożył na kolanach Louie, która od razu zaczęła przeczesywać palcami jego włosy. Lector usiadł na oparciu i westchnął.

***

-Żadnego wolnego przedziału, huh?- Warknęła Lou pod nosem, wywołując tym chichot u, ledwo przytomnych, Stinga i Rogue'a.
Blondyn leżał z głową skierowaną na członków Sabertooth, a konkretniej Annie próbującą zagadać wszystkich swoich towarzyszy na śmierć. Przez nudności co jakiś czas przymykał oczy i mierzył ją wzrokiem, aby odzyskać ostrość widzenia. Gdy robił tak po raz kolejny, Lacrista zauważyła to, od razu postanawiając wykorzystać. Skrzyżowała ręce pod biustem, tym samym go uwydatniając i bardziej(o ile to możliwe) odsłaniając. Louise, której wyostrzone zmysły prawie natychmiast wyłapały gwałtowny wdech Eucliffe'a, zazdrosna i jednocześnie zezłoszczona, pstryknęła go w kark i "tyrpnęła" w zaczerwienione miejsce. Blondyn skrzywił się i jęknął cicho.
-Za co?- Zapytał lekko zdziwiony.
-Za leżenie na kolanach swojego "najważniejszego powodu" i jednoczesne wgapianie się w biust nowo poznanej dziewczyny.- Mruknął Rogue, odpowiadając za Louise.
-E tam. Na codzień nie ma na co patrzeć, więc od czasu do czasu mu pozwólcie.- Zaśmiała się brunetka posyłając sugestywne spojrzenie na klatkę piersiową Alberony.
-Ty mała szm...- Zaczęła Lou, jednak urwała czując jak Sting przekręca się na bok i ucałowywuje jej lekko wystającą kość miedniczną, odsłoniętą przez crop top.
-Dla mnie jesteś idealna, Louie. Gomenasai.- Szepnął i złapał ją za rękę, od razu splatając ich palce. Blondynka uśmiechnęła się delikatnie i wolną dłonią przeczesała jego włosy. Prychnięcie wydane przez Annie z łatwością dotarło do jej uszu, jednak zignorowała je bawiąc się palcami swojego chłopaka.

***

-Levy-chan!- Zawołała Lucy widząc niebieskowłosą istotkę, która zmierzała szybkim krokiem w stronę gildii. -Kiedy wróciłaś z misji?- Zapytała po dogonieniu dziewczyny.
-Wczoraj wieczorem. Trochę długo trwała, ale opłacało się.- Uśmiechnęła się McGarden do przyjaciółki. Po dojściu do drzwi, Levy otworzyła je i weszła do środka, wpadając na tors Gajeela. Mężczyzna aż westchnął widząc ją i przeklął cicho, gdy zobaczył za drzwiami Nicole dołączającą do Lucy. -O co chodzi?- Zapytała Redfoxa, który w odpowiedzi oparł się o niewidzialną ścianę za jego plecami.
-Mira i Erza namówiły Freeda do paru run. Każdy chłopak, który wejdzie do gildii musi czekać aż przyjdzie jakaś dziewczyna, a wtedy...- Urwał i wskazał na sufit. McGarden'ówna podniosła wzrok i ujrzała jemiołę. Gdy Genred i Heartfilia również ją zobaczyły, zaklęły. Lucy z przerażenia, że na kogoś trafi, a Nicole ze złości, doskonale zdając sobie sprawę z uczuć Levy wobec jej chłopaka oraz niezbyt komfortowej sytuacji w jakiej Gajeel i "kurdupel" się znajdują. Odwróciła się tyłem do nich i westchnęła.
-Pośpieszcie się.- Mruknęła pod nosem. Gajeel zgodnie z jej prośbą, pochylił się nad Levy i szybko musnął jej usta. Nim dziewczyna zdążyła zareagować, odsunął się od niej i podszedł do swojej partnerki. Objął ją od tyłu i ucałował jej ramie.
-Gomen...- Szepnął, na co westchnęła cicho i uśmiechnęła się lekko.
-A idź ty idioto...- Zaśmiała się cicho i odsunęła go od siebie. Widząc jego zbolałą minę przewróciła oczami i złapała go za rękę. Ten uśmiechnął się i pociągnął ją za rękę do gildii. Tak jak oczekiwał natrafił plecami na barierę z run. Przyciągnął Nicole do siebie i wpił się w jej usta. Dziewczyna od razu oddała jego pocałunek, obejmując ramionami szyję, czym wywołała głośne "Uuuu" wśród zebranych w gildii osób. No... w sumie to jedna, niebieskowłosa osóbka siedziała cicho przy stoliku w rogu, próbując uspokoić swoje szybko bijące, z radości i zazdrości jednocześnie, serce.
Kiedy Gajeel i Nikki trafili do swojego standardowego stolika, Lucy weszła powoli do gildii, z cichą nadzieją na ominięcie jemiołowej pułapki. Pech(lub szczęście) chciał, że tuż za nią do gildii wbiegł Dragneel wpadając na plecy Lucynki. Lucynka zaliczyła spotkanie trzeciego stopnia ze ścianą z run.
-Co jest Lucy?- Zapytał Natsu ze zdziwieniem dotykając ściany. Zażenowana blondynka wskazała mu jemiołę pod sufitem. Różowowłosy skinął głową, po czym ponownie zwrócił się do dziewczyny. -Aaa... Czyli?
Heartfilia przewróciła oczami, złapała go za poły kamizelki i przyciągnęła do siebie, łącząc ich usta. Wbrew przewidywaniom gapiów, Smoczy Zabójca oddał pocałunek zanim zdążyła go zakończyć. Ułożył dłonie na jej biodrach i pogłębił pocałunek. Magowie wydali kolejny dźwięk aprobaty, a ktoś nawet zagwizdał. Kiedy się od siebie oderwali, Lucy szepnęła coś na wzór "Mieliśmy się nie ujawniać...", na co Nikki westchnęła. Każdy wiedział, że tą dwójkę coś łączy, lecz wszyscy czekali aż sami się przyznają.

***

-Hej ho, hej ho... Do gildii by się szło...- Nuciła Fro wraz z Lectorem, "hasając" przed towarzyszącymi im magami. Idący za nimi Rogue rozmawiał z Yukino, obok nich kroczyła lekko naburmuszona Annie, co jakiś czas zerkając na Stinga i palce jego dłoni splecione z palcami Lou. Nie rozmawiali, lecz mimo to małe uśmiechy gościły na ich twarzach. Gdy dotarli do gildii Lacrista weszła jako pierwsza, a tuż za nią Yukino oraz Rogue. Kiedy zorientowali się o co chodzi z barierą, zarumienili się i szybko pocałowali, od razu odsuwając od siebie. Za nimi w barierze zamknięci zostali Frosh i Lector(dop.a. tak, wiem... W anime Fro jest płci, chyba, męskiej, lecz u mnie jest "kociczką" xD). Wpadli na genialny pomysł wykiwania run całując się "na eskimoski". Magia Freeda nie okazała się zbyt inteligentna i uznała to jako normalny buziak, na co niektórzy magowie przeklnęli. Jako ostatni w barierze uwięzieni zostali Eucliffe i Alberona, którzy bez krępacji złączyli swoje wargi w długim i namiętnym pocałunku. Przyzwyczajeni już członkowie Fairy Tail zignorowali ich.
-Lacrista?- Zapytał zszokowany Bickslow obserwując Annie. Ayame siedząca obok niego i rozmawiająca z Laxusem, od razu uniosła głowę namierzając brunetkę wzrokiem.
-Bibi? I mała Ayamcia!- Uśmiechnęła się Lacrista. Jej uśmiech był przeciwieństwem min Aliss'ów. Ayame warknęła cicho i podniosła się z kanapy.
-Annie Lacrista. Cholerna bestia.- Powiedziała i podeszła do dziewczyny, mierząc ją wzrokiem.
-Oj Ayamcia... Nadal rozpamiętujesz tamten wypadek?- Zapytała dziewczyna z niewinną minką.
-Wypadek?! Zabiłaś Dastiana. Zabiłaś Layę. Zabiłaś Kaspiana. Zabiłaś Crusty'ego.*- Wyliczyła ze złością w głosie. -Jakim prawem jeszcze chodzisz po tej ziemi?- Zapytała prawie sycząc.
-Zabiłam? Skądże. Ukruciłam ich cierpienia.- Odpowiedziała z okrutnym uśmiechem. Ayame zamrugała kilkukrotnie, aby pozbyć się łez z oczu, aby następnie wybiec z gildii. Po chwili pobiegł za nią Laxus, wywołując ciche prychnięcie u Annie.
Rogue spojrzał na nią karcąco, lecz mimo ciekawości nie pytał. Lou westchnęła cicho, postanawiając odwiedzić niedługo Ayame i zapytać o tą sytuację.
-Ciekawość to pierwszy stopień do piekła, Louie.- Zaśmiał się Sting od razu domyślając się zamiarów swojej ukochanej. Ta przewróciła jedynie oczami i oparła głowę na jego ramieniu, aby zacząć rozmowę z Nicole na temat treningu.

***

-Kyaaa... Może zmieniłabym kolor włosów?- Zapytała czerwonowłosa zwracając się jednocześnie do przyjaciółki i obejmującego ją Gajeela. Zakręciła na palcu wskazującym szkarłatny kosmyk i zastanowiła się chwilę. -Może niebieski? Albo kasztanowy?- Mruczała pod nosem, wywołując tym cichy śmiech jej towarzyszy.
-Oi minna! Czas na wigilijny toast!- Zawołała Mira i gestem nakazała Kinanie rozniesienie po całej gildi czarek z sake. Alkochol dostał każdy(yep. Wendy i Romeo też), z wyjątkiem Asuki siedzącej na kolanach Alzaka. -Ktoś chciałby coś powiedzieć?
-Za naszą wygraną na Igrzyskach!- Zawołał Natsu.
-Za Nalu, Gakki, Gruvię, Layame i Stinlou!- Krzyknęła Mirajane wraz z Erzą.
-Za magię!- Zawołał Gray.
-Za Fairy Tail!- Krzyknęli naraz Gajeel i Sting.
-Za Fairy Tail!- Zawtórwowały im wszystkie wróżki.

____

No to co?
Szczęśliwego nowego roku itd. itd.

Su♥

5 komentarzy:

  1. Jejć extraaa. To cudo i szczerze to nie zależy mi już na tym żeby Levy się pojawiła, sama się dziwię. One-shot po proatu wspaniały nic ująć, niz dodać. Powinnaś czuć się zaszczycona dostałaś komentarz o 2.08, od wariatki, która o tej godzinie jeszcze blogi przegląda.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jebać biedę! I to że jeszcze nie wytrz... może skończę pierdolić o swym życiu pozablogowym xD
    Ale mimo wszystko... Świetny rozdział ^^ Ta szmata mi się nie podoba i chciała poderwać Stinga! Co to ma być!? Zabij, zabij, zabij!!!
    Więcej nie napiszę bo nie dam rady xD
    Pozdrawiam i życzę weny, oraz udanego Nowego Roku ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Stinlou na zawsze... Niech ta loszka zginie... ;-;
    Żartuję, nie uśmiercaj bohaterów jak ja. :')
    Ogólnie komentuję to w nowy rok, bo w domu mnie nie było. A żeby wrócić to potrzeba było cały dzień ;--;
    Tak więc no... Ten dodatek był świetny XD Nowa wredna (I cycata!- dodaje Cassie)bohaterka, piękne pary całujące się pod jemiołą *q* Love is in the air!!! ♥
    Czekam na dalsze rozdziały ^-^
    Ciastko z weną daję i pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak bardzo nie mam siły na komentowanie komentarzy(incepcja, ok) tak tu muszę...
      Nie. Miłości nie ma w powietrzu. Jest azot, tlen, argon i dwutlenek węgla. Podstawy chemi, Mari-chan :P

      Usuń
  4. Siemanko! Jak ja kocham te "małe" szkody by Natsu... I wykasuj tą dziwke Anke czy jak jej tam, bo Roxy i ja mamy małego wkurwa.
    Roxy: Małego?! MAŁEGO KURWA? Czy ty siebie słyszysz? Ta pieprzona szmata, dziwka, kurwa, suka spierdolona nie chciana przez matkę chce rozbić StinLou! I zabiła Dastiana i Crusta i dziwka!
    Spokojnie najwyżej będzie *Tp accept* o i już
    Roxy: Demuuś na jutro potrzebuje snajperki, granatów, jakiegoś noża i trumny. A nie sorry,na trumnę nie zasługuje. Dziwka...
    Tak wiem.. A i po co pezypaletała się Levy? Nie lubię jej! (tak jestem dziwna wszyscy ją kochają)
    No i NaLu awwwwww moje slodziaki
    Życzę weny, szczęśliwego Nowego Roku, drugiej części godslayera..
    Roxy: Miałaś jej życzyć, a nie sobie.
    Pozdrowienia, pa!

    OdpowiedzUsuń

Zostaw po sobie komentarz :3

Nomida zaczarowane-szablony