-Więc... cholera. Mam córki.- Wymamrotał Gildarts, po czym wypił szklankę sake na raz. Spojrzał na swoje potomkinie i westchnął. Blondynka nie wykazywała szczególnego zainteresowania tą rozmową, a brunetka poddenerwowana piła piwo z kufla, jednocześnie stukając paznokciami o blat stolika.
-Yep. Jakby nie patrzeć.- Mruknęła Cana, na co Lou ukradkiem "tyknęła" ją w bok. -Było najpierw myśleć, potem płodzić.- Dodała po chwilowej ciszy.
-Dlaczego mi nie powiedziałaś? Przez tyle lat...- Zapytał z lekkim wyrzutem w głosie.
-Bałam się. Cały czas byłeś na misjach, czasem rocznych... Co by zmieniła wiedza, że masz córki, z czego jedną martwą?- Odpowiedziała cicho. Kilkanaście minut temu opowiedziały mu całą historię o "śmierci" Louise, na co zareagował... no... nerwowo.
-Czyli teraz... Będziemy... no... rodziną?- Zapytała cicho Lou, gdy trwająca cisza dobiła do pięciu minut.
-Na to wychodzi.- Uśmiechnął się lekko rudy.
*Tydzień później...*
-Wstawaj śpiochu!- Krzyknęła blondynka uderzając poduszką w głowę swojego chłopaka.
-Jeszcze pięć minut...- Wymamrotał, po czym zakrył się kołdrą.
-Nie! Żadne pięć minut! Dzisiaj wielki dzień.- Pociągnęła za jego okrycie i zrzuciła je na podłogę. Blondyn mruknął coś cicho i przekręcił się na plecy. Otworzył oczy, aby, szczęśliwie dla Lou, od razu zakryć je przedramieniem. Gdyby nie to, pewnie zobaczyłby jak jego dziewczyna "pożera" wzrokiem jego tors. Bo, cholera... wyglądał w tym momencie jak pierdolony Adonis. Wyrzeźbione mięśnie wyglądały jeszcze lepiej, kiedy oświetlały je promienie słoneczne. Zsunięte dresy, zza których wysunięta była gumka bokserek, działały na wyobraźnię.
-Jaki dzień?- Wymamrotał w swoją rękę.
-La-laxus ogłasza drużynę na Wielkie Igrzyska.- Odpowiedziała i rzuciła w niego koszulką.
Sting westchnął głośno i podniósł się do siadu, by zlustrować ją wzrokiem. Uśmiechnął się lekko i wstał z łóżka, od razu podchodząc do swojej dziewczyny. Ta z zarumienionymi policzkami zerkała na niego, przez co zaśmiał się cicho i przyciągnął ją do siebie. Ucałował jej rumieńce oraz czoło, na koniec łącząc ich wargi w pocałunku, który natychmiastowo oddała. Po paru minutach przerwali pieszczotę, gdyż przebudzony Lector, do tej pory śpiący na rogu łóżka, wydał z siebie jęk obrzydzenia(czyt. stare, dobre "bleee!").
-Daj mi pięć minut na prysznic i możemy iść.- Szepnął w jej usta i odszedł do łazienki, uprzednio muskając wargi Lou po raz kolejny.
***
-Magowie i maginie...!- Zawołała Mirajane stając na scenie gildii -Proszę wszystkich o uwagę! Nadszedł ten dzień w roku, gdy mistrz ogłosi skład drużyny reprezentującej nas na Wielkich Igrzyskach Magicznych!- Członkowie Fairy Tail zawiwatowali na jej słowa, jak i na pojawienie się obok niej Laxusa.
-Zwarzywszy na fakt, iż w zeszłym roku dopuszczono dwie drużyny z naszej gildii, w tym postanowiłem wybrać również dwie. Dlatego...- Urwał, aby magowie mogli spokojnie zakończyć aplauz -Drużyna A: Natsu Dragneel, Lucy Heartfilia, Gajeel Redfox, Sting Eucliffe, Gray Fullbuster.- Ogłosił, na co gildia wybuchła radością. Większość członków klaskała, niektórzy nawet gwizdali. -Drużyna B: Louise Alberona, Nicole Genred, Ayame Aliss, Bickslow Aliss, Wendy Marvell.- Ponownie nastąpiła przerwa na "entuzjazm", po której mógł spokojnie dokończyć -Po weekendzie obie drużyny mają trzy miesiące na trening i inne bzdety związane z Igrzyskami. Jeśli ktoś ma wątpliwości, Erza zrezygnowała z udziału, na rzecz ważnej misji rocznej, która rozpoczyna się za dwa dni(dop. au. Czyli wtedy kiedy trening).- Zakończył swoją wypowiedź i opuścił scenę, aby dołączyć do stolika okupowanego przez jego najbliższych przyjaciół.
Lou, Nikki oraz Ame rozmawiały o czymś z wielkimi uśmiechami, Sting i Gajeel, również wyglądający na szczęśliwych, obejmowali swoje partnerki, aby co jakiś czas wtrącić parę słów do konwersacji. Jedynie Bickslow(dop. aut. Bo Evergreen i Freed gdzieś "znikli"... W tym samym czasie co Elfman i Mira... Huh?!) nie wydawał się emanować optymizmem.
-Co jest?- Zapytał Laxus siadając obok niego.
-Nic, tylko... Martwię się o Ame. Myślisz, że da sobie radę? W końcu... nie jest jakąś wybitną maginią, lecz... no... Ugh!- Odpowiedział Aliss, starając się być w miarę cicho, aby siostra go nie usłyszała.
-Gdybym miał co do tego wątpliwości, nie dałbym jej miejsca w drużynie. Jest silna, poradzi sobie. Zresztą... Myślisz, że niby dlaczego jesteś z nią w B? Jeśli coś pójdzie nie tak, masz ją chronić.- Powiedział Dreyar, obserwując Ayame kątem oka. Miał dziwne przeczucia co do nadchodzących Igrzysk, jednak wolał zrzucić to na ostatni stres.
Cholera... Gdyby wtedy wiedział, że przeczucia nigdy nie mylą...
______
Yeeeef...
No i jest! W Mikołajki, bo mogę! xD
No ale cóż... Nie pozostaje mi nic do powiedzenia jak...
Dziękuję za prawie 5000 (aktualnie 4942) wyświetleń, jesteście wspaniali, kocham was baaardzo ♥
No to... Pozdrawiam i życzę wielu prezentów na mikołajki ♥
Su♥