-Panie i panowie! Czas rozpocząć pierwszy pojedynek! Alex z Death Parade vs Nunu z Destined Days! Cool!- Ogłosił Jason, po godzinnej przerwie. Na arenie stali już wybrani magowie, a na videolacrimach pojawiły się informacje o nich.
-Alex Parvoile, Death Parade, 17 lat, Zabójca Demonów Wiatru...- Przeczytała cichutko Lou i zmarszczyła brwi. Nie miała jeszcze styczności z taką magią, co wywołało u niej jednoczeście ciekawość i zaniepokojenie.
-Nunan "Nunu" Jashe, Destined Days, 15 lat, marionetkarz...- Nicole wyczytała z tabeli, po czym spojrzała na dziewczynę. Nie wyglądała jak piętnastolatka, bardziej jak dwunasto, jednak była to zasługa jej wzrostu i ubioru. Niska blondyneczka o złotych oczach, ubrana w uroczą sukienkę w kolorze piwa. Zwięczeniem była kokarda wpięta we włosy, w kolorze sukienki, oraz brązowy miś, którego przytulała do piersi. -Uroczo...- Mruknęła pod nosem i przeniosła wzrok na Alexa. Przy nim, Nunu wyglądała jak porcelanowa laleczka. Wysoki, dobrze zbudowany brunet o szmaragdowych oczach i zadziornym uśmiechu. Ubrany dość normalnie, bo w szary t-shirt, czarne spodnie, glany i bardzo ciemny granatowy płaszcz.
-Rozgniecie ją jak robaczka...- Stwierdziła Louise i westchnęła. Nienawidziła takich pojedynków, bo zwykle oznaczały one jednostronną przemoc.
-Macie piętnaście minut. Jeśli czas upłynie, będzie oznaczało to remis i punkt dla obu drużyn. Wygrany dostaje dwa punkty, przegrany nic.- Poinformował Jason dwójkę magów. -Więc zaczynajmy! COOOOOL!- Zapiszczał, co było znakiem dla Alexa i Nunu, aby rozpoczęli walkę. Jednak ani on, ani ona nie poruszyli się nawet o krok. Mierzyli się nawzajem wzrokiem, aż w końcu Nunu rzuciła misia pomiędzy nich. Złożyła ręce jak do modlitwy, a wokół pluszaka pojawił się czerwony krąg magiczny.
-Marionetka: Przyzwanie Arthu!- Krzyknęła, na co miś zaczął rosnąć, aż zmienił się w dwu metrowego niedźwiedzia. Alex przez chwilę stał zaskoczony, jednak gdy "Arthu" rzucił się na niego, odskoczył w bok unikając jego pazurów. Blondynka poruszała palcami, jakby ciągnęła za nici.
-Pazury Demona Wiatru!- Chłopak machnął ręką, tworząc w powietrzu trzy małe tornada i wyrzucając je w stronę niedźwiedzia. Ten uniknął dwóch, jednak trzecie ugodziło go w bok, na co ryknął przeraźliwie. Nunu zmarszczyła brwi i złożyła dłonie w pięści.
Arthu z determinacją skoczył na Alexa, przygważdżając go do ziemi i wbił pazury w jego ramię. Brunet syknął z bólu i wyrwał jedną rękę spod łapy zwierzęcia, które z każdą chwilą wbijało pazury głębiej. I gdy wszyscy zaczynali myśleć, że przebije bark chłopaka na wylot, przesunął łapę i wbił pazur w okolice brzucha maga. Na parę sekund Alex stracił kontakt z otoczeniem, a publiczność zaczęła wiwatować ku wygranej Nunu.
-Ostrze wiatru...- Wymamrotał chłopak i szybkim ruchem przebił Arthu na wylot mieczem, który pojawił się w jego dłoni. Niedźwiedź pisnął i przybrał swoją oryginalną formę, którą Alex zsunął z miecza i pozwolił by opadła na ziemię. Nunu, po straceniu dużej ilości mocy magicznej na kontrolę Arthu, zachwiała się, aby opaść na kolana i oddychać głęboko. Gdy brunet podszedł do niej, aby zadać ostateczny cios mieczem, ta wyszeptała cicho dwa słowa, które dotarły do uszu Zabójców, w tym Laxusa, który od razu ogłosił koniec walki i wygraną Alexa.
-Poddaję się.
***
-Więc teraz...- Szepnęła Lou, a Nikki przytaknęła.
-Kimiko przeciw Rufusowi.
Kiedy Jason ogłosił drugi pojedynek Louise, Nicole i Aren w tym samym czasie mruknęli coś pod nosami. Towarzyszący im Smoczy Zabójcy rozpoznali w tym "Już po nim".
-Nie ma szans...- Westchnęła Lou, na co Sting przewrócił oczami.
-Trochę wiary. Rufus jest świetnym magiem, a jego magia pozwala mu na wiele.- Powiedział i oparł się o barierkę, czytając informacje o Kimiko.
-Kimiko Faelern, 4 Elements, 19 lat, Boska Zabójczyni Lodu...- Wymruczał Gajeel. Niezbyt interesowały go informacje o Rufusie, więc najzwyczajniej w świecie je zignorował. Jego dziewczyna uważnie przyjżała się dwójce na arenie, starając się zapamiętać wygląd i zachowanie Kimiko. Wypłowiałe niebieskie włosy, prawie biała skóra, obojętność w oczach i ruchach, czarny, najprawdopodobniej skórzany kombinezon z kapturem i glany. Rufus wyglądał jak... Rufus. Nic się w nim nie zmieniło. Nadal pewny siebie, z lekkim uśmieszkiem, dziwną maską i kapeluszem.
-Zacznijmy więc! COOOOL!- Zawołał Jason, na co Rufus uniósł lekko głowę czekając na atak niebieskowłosej, który mógłby zapamiętać i wykorzystać przeciwko niej samej.
-Ruszysz się w końcu czy mam to już zakończyć?- Zapytała zniecierpliwiona Kimiko zachrypniętym głosem, kiedy przez trzy minuty mężczyzna nie wykonał żadnego ruchu.
-Damy mają pierwszeństwo.- Powiedział Rufus, na co prychnęła. Lou przygryzła wargę, obserwując uważnie następne ruchy Faelernówny. Rozsunęła lekko nogi, zamknęła oczy i złączyła dłonie złożone w pięści.
-O nie...- Szepnęła Alberona, a Nicole w myślach się z nią zgodziła. -Chce to zakończyć jednym atakiem...
-Sekretna Technika Boga Lodu: Kwiat Zimy!- Zawołała Kimiko i rozłożyła dłonie, w których powstała mała, czarna rzeżba lodowa przedstawiająca piękny kwiat. Rzuciła go pod nogi Rufusa i pstryknęła. Kwiat wybuchł skuwając Rufusa w wielkiej czarnej(ale przezroczystej, chyba wiecie o co kaman) bryle lodu. Zszokowane drużyny(nie licząc oczywiście Louise, Arena, Nicole i 4 Elements) patrzyły na to nie wiedząc jak zareagować. Kimiko nie czekając na ogłoszenie wyników, zeszła z areny i dosłownie rozpłynęła się w powietrzu.
***
-Co to do cholery było?!- Zapytał Rufus zawinięty w kilka kocy. Po ogłoszeniu wygranej Kimiko i zakończeniu dnia pierwszego Igrzysk, Fairy Tail oraz Sabertooth zebrały się w sali szpitalnej Rufusa.
-Sekretna technika. Każdy wychowanek bogów zna jedną. Jest w stanie pokonać nią przeciwnika w parę sekund, nie ważne jak silny on jest.- Wytłumaczyła Louise, opierając się o tors Stinga. Blondyn obejmował ją w talii i opierał podbródek na czubku jej głowy.
-Czyli jeśli w walce trafi się na Boskiego Zabójcę, ma się przejebane?- Zapytał Gray, na co Nicole przytaknęła.
-Krótko rzecz ujmując.
-Cholera... Teraz będę się modlić, żeby nie wypadło na mnie i któreś z waszej szóstki...- Westchnął mag lodu.
-Po pierwsze: Jak szóstki? Po drugie: Nie zamierzamy korzystać z tej techniki. O ile w przypadku Kimiko jest to tylko unieruchamiacz, moja, Arena, Orgi i Nicole może zabić. Wolimy nie ryzykować.- Oznajmiła Louise, na co niektórzy odetchnęli z ulgą.
-Ty, Nikki, Aren, Orga, Kimiko i Chelia.- Wymienił Dragneel. Genred'owie prychnęli jakby właśnie ich obrażono, a Louie przewróciła oczami.
-Każdy wychowanek boga. A ta gówniara nie widziała nawet boga na oczy... Jest wychowanką książki, nie silnej istoty, więc jej magia jest minimalnym zagrożeniem.- Powiedziała Nicole z kpiną w głosie. Zarówno ona, jak i jej brat nie rozumieli jak mała Blendy śmie zwać się Boską Zabójczynią, skoro zna tylko podstawy tej magii.
-Gdyby była wychowana przez Larri, moglibyśmy się obawiać. Jednakże wychowanek Larri nie żyje, a ta mała nie zna nawet najprostszych rozwinięć swojej mocy.- Dodał Aren, na co reszta Zabójców Bogów mu przytaknęła.
-Może powinniśmy już pójść. Musimy odpocząć na jutrzejszy dzień, a Rufus powinnien odpoczywać.- Zaproponowała Ayame, a pozostali się zgodzili. Po chwili opuścili szpital i ruszyli do odpowiednich hoteli.
-Mam złe przeczucia...- Mruknęła Louise, a trzymający ją za rękę, Sting jedynie westchnął. Nie chciał jej o tym mówić, ale musiał przyznać jej rację.
Coś się stanie...
I nie będzie to nic dobrego...
____________
Witam, witam i o zdrowie pytam!
Jak minął wam pierwszy tydzień tego roku? No i ważne pytanie, idziecie do szkoły dopiero jutro, czy już tam byliście? Ja mam tego farta, że poniedziałek i wtorek miałam wolny *-*
Ale co do rozdziału...!
Niezbyt mi się podoba, nie umiem opisywać walk i ogólnie wyszedł jakiś taki... średni.
Ale poznaliście kolejny fakt o Godslayerach, który moim zdaniem warto zapamiętać, gdyż jeszcze raz lub dwa Sekretne Techniki obiją wam się o... oczy.
Pozdrawiam cieplutko :*
Su♥